Język jest nieodłącznym elementem relacji, jaką rodzic tworzy ze swoim dzieckiem. W rzeczywistości przenikają się one wzajemnie: używany język wpływa na relację, a relacja wpływa na język. Inna więź bowiem wytworzy się między osobami używającymi tego samego języka niż kiedy każdy posługuje się odmiennym językiem. Trzecia możliwość, z którą często mamy do czynienia, to używanie przez rodzica i dziecko języka większościowego, który nie jest ojczystym językiem rodzica. Jest to wyjątkowa sytuacja: rodzic konstruuje relację z dzieckiem bez odnoszenia się do własnych emocjonalnych kodów z dzieciństwa. Jest to względnie rzadka okoliczność, gdyż w większości społeczeństw rodzic przekazuje dziecku swój ojczysty (matczyny?) język, a wraz z nim swoje reprezentacje otoczenia nabyte w dzieciństwie.
Nie doszukujmy się jednak hierarchii między trzema modelami relacji, nie ma lepszej ani gorszej relacji, one są po prostu inne. Ich postrzeganie jest indywidualną kwestią każdego rodzica zdeterminowaną przez znaczenie, jakie przywiązuje on do swojego ojczystego języka i ojczystej kultury.
Proponuję Wam dzisiaj kilkupoziomową refleksję na temat artykulacji języka i rodzinnych relacji, oczywiście w kontekście rodzin wielojęzycznych. Dlaczego kilkupoziomową? Bo dotyczy ona zarówno relacji między dzieckiem a rodzicem, jak również relacji „ogólnorodzinnej”. Dodam również własny przypadek, w którym na pewno wiele z Was się odnajdzie. Przedstawię Wam główne zagadnienia tematu i zaproszę do lektury artykułów, które je rozwijają bardziej szczegółowo.
Specjalna relacja z dzieckiem dzięki językowi
Język mniejszościowy prezentuje specyficzne korzyści emocjonalne dla rodziny (jeżeli oboje rodzice władają nim) oraz dla relacji dziecko – rodzic w przypadku rodzin „mieszanych językowo”. Oto w jaki sposób używanie języka ojczystego przynosi emocjonalne korzyści dla rodziny.
Relacja z dzieckiem pogłębia się przez wszystkim dzięki wspólnym zajęciom w języku mniejszościowym, skąd ogromne znaczenie polskiego czasu z dzieckiem.
Język używany w relacjach dzieci z rodzicami ma ogromny wpływ na stosunki w rodzinie. Oto przykład badań na ten temat i ich rezultaty.
Język mniejszościowy w kontekście rodzinnych relacji
Do obecności języka mniejszościowego w rodzinie można podchodzić w różnoraki sposób. W zależności od wybranej opcji, jego wpływ na rodzinną więź będzie odmienny. Optymalną postawą wydaje się integracja języka mniejszościowego w rodzinie w ramach rodzinnego projektu. Oznacza to aktywny udział drugiego rodzica w przyswajaniu przez dziecka jego „drugiej” kultury. A w praktyce prezentuje się to w ten sposób: projekt rodzinny.
Język i kultura większościowa mogą odgrywać ogromną rolę we wzmacnianiu i pogłębianiu rodzinnej więzi. Dla ilustracji tego zjawiska proponuję Wam przykład rodziny, z którą pracuję w ramach programu wsparcia dla wielojęzycznych rodzin. A oto i sam przykład.
Jako że rodzina nie sprowadza się do dzieci i rodziców, znajomość języka i kultury członków rodziny przyczynia się do lepszego wzajemnego zrozumienia. Pozwala także uniknąć konfliktów, co pozytywnie wpływa na harmonię rodzinnych relacji. Krótka analiza znaczenia dwukulturowości w rodzinnych kontaktach.
Moje spojrzenie na znaczenie języka w relacji z dzieckiem
Od samego początku postrzegałam język jako kluczowy element relacji jaką pragnęłam stworzyć z moim dzieckiem. Język i kulturę, bo bez kultury straciłby on całe swoje bogactwo. Zaczęło się od prostej refleksji, bliskiej zapewne większości wielojęzycznych mam.
Ta refleksja wzbogaciła się o nowe elementy (zachowując jednak pojęcie relacji w swoim centrum), kiedy rozważania napotkały praktykę. Dlaczego pragnę przekazać język polski mojemu dziecku? Jestem pewna, że i Wy macie ku temu podobne powody.
Powracając do relacji i osobistego na nią spojrzenia. Każda relacja jest niepowtarzalna, a ta, którą pragniemy mieć z naszymi dziećmi, jest odmienna od wszystkich innych. Przekazujemy im bowiem nasze emocje, wzruszenia, nasze osobiste spojrzenie na świat. U nas odbywa się to w ten sposób.
Ale, jak już pisałam, sam język bez kultury traci na wartości (w każdym razie w moim przekonaniu). Język umożliwia dostęp do kultury i to ona jest prawdziwym bogactwem, jakie przekazujemy naszym dzieciom. (Kultura w szerokim znaczeniu konceptu, nie „kultura” jako sztuki piękne.) Dlatego właśnie pojęcie „dwukulturowości” uważam za pełniejsze i bliższe ideału, do którego wiele z nas dąży. Kilka wyjaśnień na ten temat.
Praktyczne podejście do relacji w kontekście językowym
Na zakończenie, chciałabym przyciągnąć Waszą uwagę na dość częste niestety zjawisko dwujęzycznych wymian: kiedy każdy z rozmówców uczestniczy w dialogu w innym języku. Obie osoby, teoretycznie, doskonale się rozumieją, chociaż… Zaciekawiła mnie ostatnio refleksja hiszpańskiego filozofa José Ortega y Gasset. (Celowo nie odmieniam jego imienia i nazwiska.) Według niego, dwa wyrazy w dwóch językach nigdy nie są dokładnym tłumaczeniem idei, którą, wydaje się, że obydwa przekazują. Dlatego, a także z powodu potencjalnego dystansu emocjonalnego, dwujęzyczne rozmowy nie są optymalnym rozwiązaniem, czego argumentację prezentuję w artykule na ten temat.
Trafność rozważania języka w świetle relacji rodzica z dzieckiem potwierdza sposób, w jaki postrzegane jest przekazywanie języka dziecku przez rodzica. Używamy w tym wypadku konceptu „przekazywania”, a nie „nauki” języka. Przekazywanie odnosi się do dzielenia się i do „transmisji” mających większe zabarwienie emocjonalne niż idea uczenia dziecka języka. Na tym także polega różnica między rolą rodzica i nauczyciela w wychowaniu językowym dziecka. Więcej o przekazywaniu języka ojczystego w artykule pod tym samym tytułem.
Jeżeli powyższy artykuł zainspirował Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.
Każda relacja z dzieckiem jest specjalna, a ta jest specjalna w inny sposób
Moja znajoma, mimo, że jest Polką, mówi do swoich dzieci po angielsku – więc jej pociechy też są dwujęzyczne!
Zgadzam się że czasem jedno słowo ma kilka znaczeń, trzeba zwracać na to uwagę.
Bardzo potrzebny i mądry wpis! czekam na następne!
Piękne słowa na temat związku języka z relacją
Jeszcze taka refleksja mnie dopadła. Miłość mamy chyba nie potrzebuje żadnego języka . Ona jest chyba przekazywana w sposób niematerialny.
znam historię rodziny, w której matka jest białorusinką, nauczyła córkę tego języka, ale mała rozmawia w nim tylko z babcią, dzięki czemu utworzyła się specyficzna więź między kobietami (w tym i tej małej dziewczynki) 🙂