Dwujęzyczne rozmowy występują dość często w dwujęzycznych rodzinach. Na pewno większość z Was zna je z własnego doświadczenia. Można by zadać pytanie odwrotne: kto, wychowując dwujęzyczne dziecko, nigdy nie złapał się na tym, że uczestniczył w dwujęzycznej rozmowie. O ile sporadyczne dwujęzyczne wymiany nie są niczym niepokojącym, o tyle, w niektórych sytuacjach, mogą spowolnić u dziecka rozwój języka mniejszościowego.
Na czym polegają dwujęzyczne rozmowy?
Dwujęzyczne rozmowy to rozmowy, które odbywają się w dwóch językach. Można podzielić je na dwa rodzaje.
- Pierwszy rodzaj to ten, kiedy wypowiadające się osoby mieszają znane sobie języki. U dorosłych jest to na ogół spowodowane większą swobodą w jednym lub drugim języku w związku z poruszanym tematem. Natomiast u dzieci: preferencją dla danego słowa lub wyrażenia (z powodu upodobania lub łatwości) w danym języku. Jest to dla nich naturalny proces nauki, który nie powinienem niepokoić rodziców.
- Drugi rodzaj dwujęzycznych rozmów to konwersacje, w których każdy z uczestników używa innego języka. Jest to możliwe, kiedy obie osoby znają obydwa języki. Dla kogoś z zewnątrz jest to dość zaskakująca sytuacja: jakby komunikacja odbywa się na dwóch różnych poziomach, które jednak spotykają się w świadomości rozmówców.
Kiedy każdy z rozmówców używa własnego języka…
To właśnie o tym drugim rodzaju dwujęzycznych rozmów chciałam dzisiaj napisać. Dlaczego? Z dwóch powodów: obiektywnego i subiektywnego.
Dwujęzyczne rozmowy (drugiego rodzaju) spowolniają rozwój języka mniejszościowego i często przyczyniają się do dwujęzyczności pasywnej. Dziecko coraz mniej używa swojego języka mniejszościowego (w naszym przypadku polskiego), który staje się coraz słabszy. Im mniej używa się danego języka, tym większą trudność sprawia porozumiewanie się nim. Jedynie praktyka, regularność i stały kontakt z językiem podwajają na jego rozwój.
Drugim powodem jest specyficzna relacja rodzica z dzieckiem. Z jej powodu cierpi wiele Mam, z którymi pracuję w ramach programu wsparcia dla dwujęzycznych rodzin. Skarżą się one na utratę ładunku emocjonalnego w kontaktach z dzieckiem, kiedy każde mówi w swoim języku. O ile przekazywane treści są rozumiane przez obie strony, o tyle emocje łatwiej gubią się w procesie (automatycznego?) tłumaczenia. Zarówno z jednej, jak i z drugiej strony.
I co dalej?
No właśnie, co dalej? Zachęcać, próbować, rozmawiać. Szukać motywacji w zależności od zainteresowań dziecka, jego wrażliwości i osobowości. Pomóc mu znaleźć sens, jaki język polski może dla niego reprezentować. Kontakty, relacje, emocje, kultura, własne korzenie…. możliwości jest wiele. (W razie potrzeby służę pomocą, umówmy się na rozmowę anna (at) bilingual-kid.com .)
Tworząc pozytywne skojarzenia, oparte na przyjemności, nigdy na przymusie. Pamiętajmy bowiem, że bez względu na wszystko nasza więź z dzieckiem jest ważniejsza od używanego języka. Nie warto jej poświęcić nawet dla polskiego.
Jeżeli powyższy artykuł zainspirował Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.
Tak jak piszesz – nic na siłę. Wszystko trzeba z umiarem, żeby dziecka nie zniechęcić
To prawda, kiedy coś jest zabawą nauka sama płynie 🙂
Znam dwujęzyczną rodzinę i zawsze zastanawiam się, jak przebiegała u nich nauka mówienia. Ich syn mowi po polsku, ale często wtrąca podczas rozmowy hiszpańskie słówka
Takie wychowanie dwujęzyczne musi być trudne. Co tu przyjdę na wpis zdaję sobie sprawę, że to z jednej strony cudowne, z drugiej chyba też stawia wiele wyzwań przed rodzicami.
To na pewno spore wyzwanie,ale dla chcącego nic trudnego. Brak przymusu i zabawowa forma wydaje mi się tutaj kluczowa.
Opanowanie dwóch języków nie jest na pewno dla dziecka bardzo łatwe, szczególnie na początku.
Znam mnóstwo rodzin dwujęzycznych, bo mieszkam w NI. Czasem mnie przeraża to, że rodzice nie uczą dzieci naszego języka
Ania, a Ty byłaś dwujęzycznym dzieckiem?
Nie, ale jestem dwujęzycznym (trzyjęzycznym? ) dorosłym :). Pozdrawiam serdecznie!
Znam jedną rodzinę dwujęzyczną. Każde z rodziców rozmawia z dziećmi w swoim języku. Z mojej perspektywy to skomplikowane, dla nich całkowicie naturalne.
Jest ciezko:) ja rozmawiam z corka po polsku, maz po wlosku, ja z mezem po angielsku/wlosku. Corka wybiera sobie niektore slowa po polsku lub po ang. Rozumie wszystkie trzy.
Na pewno nie jest łatwo, ale jednojęzyczne rozmowy są do wypracowania. Im wcześniej, tym lepiej ☺. Pozdrawiam serdecznie!
Dwujęzyczność jest czymś cudownym, ale wymaga od rodziców wiele pracy. Sama znam osoby, które szybko się do tego zniechęciły, bo gdzieś po drodze zabrakło im cierpliwości i motywacji.
Nie znam rodzin dwujęzycznych, ale myślę, że warto pielęgnować oba języki. To jest po prostu z ogromną korzyścią dla dziecka.
Aniu, ale chyba wlasnie na tym polega proces uczenia. Kiedys bylam swiadkiem takiej rozmowy, nie znajac zadnej z osob rozmawiajacych: mama Polka rozmawia ze swoim synem – ona mowi po polsku, on odpowiada po francusku i przyciagnelo mnie to, bo bedac zupelnie przy okazji swiadkiem takiej wymiany i to tylko slyszac ta rozmowe, w stloczonym miejscu publicznym – dolatywaly do mnie slowa po polsku, a potem logiczna odpowiedz w tym kontekscie po francusku, a poniewaz tego dnia bylam ogromnie zmeczona, pomyslalam sobie w pierwszej chwili, kurcze od tego zmeczenia juz mam jakies przeslyszenia… Ale to i tak jak dla mnie jest bardzo fajny atut dla dziecka, ktore perfekcyjnie rozumie drugi jezyk i tylko ma jakas blokade przy mowieniu. To i tak dobry punkt wyjscia. Pozdrawiam serdecznie Beata
Tak, na pewno jest to punkt, z którego łatwiej wyjść niż gdyby dziecko nie rozumiało języka. Duża część pracy już za nami ☺. Pozdrawiam serdecznie!
A ja to lubię przysłuchiwać się takim dwujęzycznym konwersacja w każdej formie, bo są bardzo zabawne dla słuchacza.
Bo patrzysz na to z punktu widzenia obserwatora 🙂 . Pozdrawiam serdecznie!