Nauka polskiego jest jedynym z kluczowych elementów wychowania w wielu rodzinach polskiego pochodzenia mieszkających za granicą. Dla niektórych stanowi ona priorytet, dla innych dodatek językowy czy kulturowy. Każdy ma swoje powody, które nie podlegają dyskusji, bo wynikają z osobistych doświadczeń i przekonań rodziców. Podobnie jak metody: najczęściej są one ściśle związane ze stylem wychowania, jaki proponujemy swoim dzieciom. Jakikolwiek by on nie był (myślę tu o sposobie „podporzadkowania” dziecka dorosłym, na przykład poprzez dominację…), pewne metody są mniej lub bardziej skuteczne w przekazywaniu wiedzy i umiejętności. Stąd pytanie: przymus? przyjemność? a może mieszkanka obydwu? Oto kilka elementów refleksji w kontekście nauki języka polskiego i nie tylko.

Nauka powinna być przyjemnością

W absolucie każda nauka powinna być przyjemnością. Nabywanie nowych umiejętności w miłym kontekście zawsze będzie skuteczniejsze niż nauka pod przymusem. Niby każdy o tym wie, jednak wystarczy spojrzeć na niektórych nauczycieli, żeby zwątpić w to ogólnie uznane stwierdzenie. (Może inaczej nie potrafią… Myślą, że ich przedmiotu nie sposób przedstawić jako sympatyczne odkrywanie nieznanych dotąd obszarów wiedzy? Albo nikt nie nauczył ich bycia miłym? Brak im pasji? Nie potrafią oddzielić własnych frustracji od kontekstu nauki? Chyba każdy z nas miał do czynienia z nieprzyjemnymi lekcjami, prawda?) Ale z nami, rodzicami, jest przecież inaczej. Nauka polskiego, którą proponujemy naszym dzieciom, leży nam na sercu i jest nierozerwalnie związana z naszymi emocjami, wspomnieniami, czasami nawet tęsknotą, czy rozdarciem między dwoma krajami. W takim razie, jak może być ona nieprzyjemna? Przymusowa? Obowiązkowa?

Nauka polskiego

Przymus i negatywny stosunek

Przymus (prawie?) zawsze wywołuje negatywny stosunek do danego przedmiotu czy zajęcia. Tym bardziej w przypadku nauki języka. A dla nas: naszego języka ojczystego. Albo raczej nie nauki, ale przyswajania sobie języka. Odkrywania go, oswajania. W mózgu wykształca się bowiem skojarzenie: język polski to przymus, obowiązek, a co za tym idzie: brak przyjemności. A jeśli dziecko odmawia i mamy wrażenie, że przymus to jedyny sposób? Nie zmuszać, ale odpuścić na jakiś czas. Szukać innych środków. Może poprzez gry, zabawy, wyzwania, tematy, które właśnie dziecko interesują? Spróbować zrozumieć, z czego wynika niechęć. Często nie ma ona nic wspólnego z samą nauką polskiego, ale z ogólnym kontekstem, albo aktualnymi trudnościami dziecka.

Nauka polskiego – jak najskuteczniej?

Na koniec trochę zniuansuję. Oczywiście można uczyć (i nauczyć) dzieci pod przymusem, uznając, że kiedyś będą nam za to wdzięczne. Że przekazywane umiejętności bardzo im się w życiu przydadzą i korzyści, jaki z nich wyniosą zbalansują psychologiczne koszta, które muszą ponieść podczas nauki. Można i tak. Jednak granica między tym, co jedynie nieprzyjemne, a tym, co stanie się znienawidzone, jest czasem trudna do zaobserwowania. Dlatego myślę, że nauka polskiego, jako języka bliskiego naszemu sercu, ma większe szanse na powodzenie, jeśli będzie miała miejsce w miłej i niezobowiązującej atmosferze, bez przymusu.

Czy zdarzyło Wam się zmuszać dziecko do mówienia po polsku? Z jakim skutkiem? Jeśli macie ochotę podzielić się z nami Waszymi doświadczeniami albo refleksjami na ten temat, serdecznie Was do tego zapraszam w komentarzach pod artykułem.