Prawdopodobnie jak większości z Was zapala mi się w głowie lampka, kiedy słyszę (czy czytam) o ćwiczeniach wspomagających polską wymowę u dziecka. Mogą to być piosenki, powiedzonka albo „wierszyki ćwiczące języki”. No właśnie „Wierszyki ćwiczące języki, czyli rymowanki logopedyczne dla dzieci” Marty Kustra-Galewskiej i Elżbiety i Witolda Szwajkowskich. Trafiłam na nie całkowicie przez przypadek i od razu przypadły nam do gustu. Żałuję nawet, że nie zdarzyło się to wcześniej, bo doskonale nadają się one dla dzieci od czwartego roku życia. Chciałabym podzielić się z Wami tą książkową pozycją, z przydatnymi ćwiczeniami, które mogą Was zainteresować, jako rodziców dwujęzycznych (albo wielojęzycznych) dzieci. Dlaczego? Zaraz Wam wyjaśnię.  

Dlaczego „Wierszyki ćwiczące języki”?

Wierszyki ćwiczące języki ułożone są według wieku dziecka. Utwory są krótkie, zaledwie sześć albo osiem linijek, dzięki czemu łatwo nauczyć się ich na pamięć w razie potrzeby. Każdy wierszyk poświęcony jest konkretnej głosce, która powtarza się w nim kilka razy. Są to zarówno głoski szeroko spotykane: b, d, t, p … jak i bardziej polskie głoski: sz, cz, rz, h, r, które mogą sprawić dzieciom większy kłopot. (Pomimo, że występują one także w innych językach.) Wierszykom towarzyszą rady logopedy, precyzujące na co należy zwrócić uwagę przy wymowie. Dzięki humorystycznym obrazkom ilustrującym równie śmieszne wierszyki czytanie ich staje się zabawą bardziej niż ćwiczeniem.

Nasza metoda na ćwiczenie języka

W jaki sposób ćwiczymy z Wierszykami ćwiczącymi języki? Zaczynam od zapowiedzi, że za chwilę, będziemy łamać języki, że powykręcamy je we wszystkie strony, żeby przekonać się, czyj język jest bardziej giętki. Jasiek od razu jest gotowy do wyzwania. Czytamy jeden wierszyk na wieczór, czasami co drugi dzień, w zależności od tego, która jest godzina, kiedy skończymy kolację. To taki nasz rytuał, odkąd dostaliśmy książkę. Trwa około pięciu minut, tuż przed wieczornym czytaniem. Czytamy wierszyk kilka razy: Jasiek powtarza najpierw jedną linię, potem po dwie, na koniec chce wszystkie, ale nie udaje mu się. Staram się czytać wierszyk w zabawny sposób, dość przesadzony, trochę teatralny, bo to przecież zabawa, a nie żadne ćwiczenie… Na ogół zresztą dużo z tym śmiechu. Bardzo lubię te chwile, mam wrażenie, że Jasiek też. Może dlatego, że należą tylko do nas?

Żeby Was przekonać…

Jasiek nigdy nie miał problemów z polską wymową (czy akcentem). Jednak jako, że na co dzień używa więcej francuskiego niż polskiego, kilka ćwiczeń dobrze mu zrobi, pomyślałam. Wierszyki ćwiczące języki w doskonały sposób udowadniają giętkość polskiego języka, co od dawna pokazuję Jaśkowi, jak często się da. Pragnę, żeby miał świadomość, że polski jest żywą mową, która ewoluuje w czasie, zmienia się w zależności od miejsca… Jasiek postrzega ich regularne czytanie jako zabawę, swego rodzaju słowne żarty. Myślę, że dla dzieci, które są przyzwyczajone przede wszystkim do prozy, wierszyki ćwiczące języki mogą być doskonałym wprowadzeniem do lektury wierszy. Z jednej strony przynoszą przedsmak dziecięcej poezji, z prostymi metaforami i grami słownymi. Z drugiej strony, dzięki ich humorystycznemu charakterowi powinny spodobać się dzieciom, tak jak i nam przypadły one do gustu.

Jeżeli zainteresowały Was „Wierszyki ćwiczące języki, czyli rymowanki logopedyczne dla dzieci”, znajdziecie je w internetowej księgarni „Czytam i mówię po polsku”, podobnie jak wiele innych pozycji przygotowanych specjalnie dla dzieci uczących się języka polskiego jako języka mniejszościowego. Gorąco polecam!

Czy i Wy znacie książki ćwiczące wymowę? Podzielicie się z nami ich tytułami i Waszymi doświadczeniami z ćwiczeniem polskiej wymowy u dzieci.