Z cyklu : „Historie dwujęzycznych Rodzin”

Wiele z Was polubiło cykl „Historie dwujęzycznych rodzin”. Dlatego też proponuję Wam kolejną opowieść o doświadczeniu jednej z Mam, które wspieram w ramach indywidualnego programu dla dwujęzycznych rodzin.

Wybór należy do dziecka

Opowiem Wam o Ingrid (pochodzenia holenderskiego, mieszkającej we Francji) i jej czteroletnim synku Casparze*. Ingrid zawsze mówiła do Caspara po francusku. Było to spowodowane wieloma przyczynami. Przyzwyczajeniem i łatwością posługiwania się francuskim, gdyż Ingrid mieszkała we Francji od ponad dziesięciu lat. Stosunkiem partnera, który nigdy nie wykazywał zainteresowania ani językiem, ani kulturą Ingrid. Niepokojem jego rodziny, że Caspar nie opanuje francuskiego na wystarczającym poziomie i będzie miał trudności w szkole.

Czując się Europejką (już nie Holenderką, ani tak naprawdę Francuzką), Ingrid wybrała francuski jako język relacji z synem. Jeśli kiedyś Caspar będzie miał ochotę, zawsze będzie mógł nauczyć się holenderskiego – myślała. W ten sposób poza kilkoma prostymi wyrażeniami typu dziękuję, proszę, dobranoc… i piosenkami dla dzieci, które Ingrid lubiła śpiewać synkowi, Caspar nie znał holenderskiego.

Potrzeba kontaktów z bliskimi

Ingrid napisała do mnie, po dwutygodniowym pobycie w Holandii. Nie był to pierwszy kontakt Caspara z tym krajem, ale na pewno najdłuższy i najbardziej dla chłopca świadomy. Ingrid zaobserwowała frustrację synka, który miał ochotę na relacje zarówno z dziećmi, jak i z dorosłymi (szczególnie z dziadkiem). Niestety nie mógł w pełni w nich uczestniczyć. O ile możliwe było intuicyjne porozumiewanie się z kuzynami, o tyle o wiele trudniejsze okazały się kontakty z rodzicami Ingrid. Ingrid cierpliwie tłumaczyła z dwóch języków, co jednak nie było optymalnym rozwiązaniem.

Ingrid poczuła się winna, że Caspar nie mógł nawiązać bliższej relacji z dziadkami. Postanowiła temu zaradzić. Nie wiedziała jednak, od czego zacząć, dlatego poprosiła mnie o pomoc. Chodziło o opracowanie i wdrożenie programu nauki języka, który mimo, że nie był całkiem Casparowi obcy, wciąż był dla niego nowym językiem do opanowania.

Dwujęzyczne rodziny

Motywacja do nauki kluczem do sukcesu

Caspar okazał się chętny do nauki, zmotywowany perspektywą kontaktów z dziadkami. Wyobrażał sobie kolejny wyjazd do Holandii i postępy, jakich do tego czasu dokona. Ingrid kierowała się moimi propozycjami: poprzez zabawę, gry słowne, różnego rodzaju improwizacje… Caspar przyswajał coraz to nowe zwroty i wyrażenia, którymi lubił się chwalić i imponować kolegom. Tym chętniej wplatał je we francuskie zdania, dużą przyjemność sprawiało mu wymawianie nieznanych i obcobrzmiących (dla innych) słów. Po kilku miesiącach był w stanie odpowiedzieć na proste pytania, rozumiał podstawowe zdania i polecenia. Regularne kontakty z dziadkami bardzo się do tego przyczyniły. Podobnie jak motywacja Ingrid, która pragnęła wynagrodzić synowi swoje „zaniedbanie”, jak sama o tym mówiła.

Wysiłki Caspara i Ingrid kontynuują, stymulowane pobytami w Holandii (oczywiście rzadszymi niż by tego pragnęli). W międzyczasie stosunek taty Caspara do języka mniejszościowego syna poprawił się. Niechęć ustąpiła i pojawiło się zainteresowanie i podziw dla osiągnięć chłopca. Dodatkowa motywacja dla Caspara 🙂 .

*Imiona zostały celowo zmienione 🙂 . A zdjęcie nie przedstawia Ingrid i Caspara.

 ***

Jeśli i Ty potrzebujesz wsparcia (jak wiele dwujęzycznych rodzin), żeby i Twoje dziecko zaczęło mówić po polsku, porozmawiajmy o tym. Umówmy się na rozmowę (oczywiście bezpłatną) (na przykład) przez Messengera, podczas której zobaczymy, w jaki sposób możemy wspólnie „zachęcić” Twoje dziecko do mówienia po polsku.

W tym celu, wystarczy, że wyślesz mi wiadomość mailem (anna (at) bilingual-kid.com) lub na Facebooku. Ustalimy termin, który Ci pasuje. To będzie pierwszy krok do sukcesu 🙂 .

 ***

Jeśli powyższa historia (i cykl o dwujęzycznych rodzinach) zainspirowała Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.