Z cyklu : „Historie dwujęzycznych Rodzin”
Proponuję Wam dzisiaj historię Niny, jednej z Mam, z którymi współpracuję w ramach programu wsparcia dla wielojęzycznych rodzin. Chciałabym ją opowiedzieć, bo jej przesłanie jest nieco inne niż większości historii, którymi się z Wami dzieliłam do tej pory. W tym wypadku główna idea to kompromis. Zapewne dlatego, że sytuacja jest odmienna, tak samo jak ilość języków i osobowość dziecka. I podobnie jak rozwiązanie sytuacji, w której członkowie rodziny się znaleźli.
Nina urodziła się we Francji we francusko-hiszpańskiej rodzinie. Była dwujęzycznym dzieckiem: mama przekazała jej swój ojczysty język i Nina także pragnęła, żeby jej dzieci mówiły po hiszpańsku. Kiedy urodził się Arthur, którego tatą jest Francuzem, Nina mówiła do niego w swoich dwóch językach*. Nie była bowiem w stanie zrezygnować z francuskiego w kontaktach z synem.
Zmiana środowiska i nie tylko
Kiedy Arthur miał trzy lata, rodzina przeprowadziła się do Niemiec. W tym okresie Arthur rozumiał zarówno po hiszpańsku, jak i po francusku. W kontaktach z Niną, mieszał języki. Więcej wysławiał się jednak po francusku: języku rodziny i żłobka, do którego wcześniej chodził. W Niemczech, rodzina postanowiła zachować te same zwyczaje językowe. W Kindergarten Arthur nauczył się porozumiewać po niemiecku w przeciągu kilku miesięcy. Z czasem zaczął coraz więcej mówić w tym języku. Momentem przełomowym okazały się narodziny brata – Gabriela. Francuski zniknął z ust chłopca.
Nina postanowiła przeczekać. Niestety w przeciągu kolejnych kilku miesięcy, nic się nie zmieniło. Arthur wyrażał się po niemiecku, odmawiając zarówno francuskiego, jak i hiszpańskiego.
Wspólne wysiłki
Nina skontaktowała się ze mną po którymś z moich webinarów. Odmowa Arthura sprawiała jej przykrość, tym bardziej, że dotyczyła jej dwóch języków. Nasza współpraca rozpoczęła się. Arthur nie widział sensu w mówieniu po hiszpańsku, skoro Nina i tak mówiła i rozumiała po niemiecku i po francusku. Jednocześnie trudno było mu znaleźć swoje miejsce w rodzinie po pojawieniu się Gabriela. Czuł się odsunięty na bok, i jedynym środkiem presji, jaki znalazł, żeby o sobie przypomnieć, okazał się język.
Po kilku miesiącach prób udało nam się doprowadzić do tego, żeby Arthur zgodził się mówić w domu po francusku. Ustępstwa miały miejsca z obu stron: i Arthura, i rodziców. Jedynie dzięki nim kompromis stał się możliwy. Zaczęło się od francuskich zabaw, spacerów, potem posiłków i rozmów po powrocie do domu. Francuski na nowo stawał się językiem całej rodziny. Hiszpański, natomiast, na życzenie Arhura, został „odłożony na później”. Kiedy chłopiec będzie na to gotowy, jak sam powiedział. Arhur zgodził się jednak, żeby Nina czytała mu i śpiewała przed snem po hiszpańsku. Nie miała ona jednak oczekiwać, że Arthur będzie jej w tym języku odpowiadał. W każdym razie nie od razu.
Kompromis jako skuteczny środek w dążeniu do celu
Ta nowa sytuacja to duży sukces dla Niny i jej męża. Rodzina odnalazła swój język, którego rozwój u Athura i Gabriela stał się ważną motywacją rodziców. Jednocześnie drugi język Niny nie zniknął całkowicie z ich życia. W przypadku Arthura czeka on na odpowiedniejszy moment. Który najprawdopodobniej nadejdzie, kiedy Arhur na nowo nabierze pewności, że jego miejsce w rodzinie nie podlega dyskusji.
Często mamy do czynienia z sytuacjami, w których kompromis okazuje się niezbędny. Jeżeli w pełni satysfakcjonuje one obie strony, to bardzo dobrze. Jeśli nie, pozwala lepiej zrozumieć drugi punkt widzenia. Tak jak w przypadku Arthura. Arthur robi postępy we francuskim, co cieszy jego rodziców. W tym roku rodzina wybiera się na wakacje do Hiszpanii. Rodzice będą obserwować reakcje Arthura, bez nacisku, ani presji, ale z zaciekawieniem.
Co myślicie o historii Niny i Arthura? O możliwościach jakie daje, o drzwiach, jakie pozostawia otwarte?
*Imiona i język zostały celowo zmienione 🙂 . A zdjęcie nie przedstawia Niny i Arthura.
***
Jeśli i Ty potrzebujesz wsparcia (jak wiele wielojęzycznych rodzin), żeby i Twoje dziecko zaczęło mówić po polsku, porozmawiajmy o tym. Umówmy się na rozmowę (oczywiście bezpłatną) przez Zoom lub Skype, podczas której zobaczymy, w jaki sposób możemy wspólnie „zachęcić” Twoje dziecko do mówienia po polsku.
W tym celu, wystarczy, że wyślesz mi wiadomość mailem (anna (at) bilingual-kid.com) lub na Facebooku. Ustalimy termin, który Ci pasuje. To będzie pierwszy krok do sukcesu 🙂 .
***
Jeśli powyższa historia (i cykl o dwujęzycznych rodzinach) zainspirowała Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.
Uwielbiam ten cykl na Twoim blogu! Sporo się dzięki niemu uczę.
Kolejny cenny wpis na rodzin dzieci dwujęzycznych.
Wow, bardzo ciekawe takie historie wielojęzycznych rodziny. Ile pokory potrzeba w wychowywaniu dzieci w taki sposób.
Trzeba umieć podejmować kompromis. Bardzo ciekawa historia.
Umiejętność zawierania kompromisów to wielka sztuka. Warto jej uczyć dzieci a i warto uczyć się samemu. Umiejętność zawierania kompromisów naprawdę pomaga we wszystkich aspektach naszego życia. Niestety mamy z tym wielki problem. Szkoda. Każdy raczej stara się postawić na swoim.
Ogólnie myślę, że życie w dużej mierze składa się z kompromisów 🙂
Ciekawa historia. Uczy, że wszystko jest bardzo skomplikowane i zachowania dzieci mogą mieć różne przyczyny.
Kompromis to rzecz pełna wartości. Ta historia jest bardzo ciekawa.
Bardzo fajnie sie czyta te opowiastki z życia wzięte. Polska wciaż jest bardzo jednonarodowa i takich sytuacji w życiu właściwie sie nie spotyka
Zmiana srodwoska dobrze robi sama jestem tego przykladem
Bardzo dobrze, że oferujesz wsparcie rodzinom w tym zakresie, to na pewno im pomaga.
Bardzo ciekawy wpis 😉
Bardzo fajna historia. Doskonale pokazuje, jak mało rozmawiamy z dziećmi i pytamy o powody zmiany ich zachowań oraz jak sytuacja wpływa na ich decyzje i właśnie zachowanie.
Ja się jeszcze nie zdecydowałam na dwujęzyczność, bo sama nie bardzo umiem angielski na tyle, żeby swobodnie w nim rozmawiać z dziećmi, ale z Narzeczonym staramy się wprowadzać go w luźnych rozmowach, poprzez bajki czy książki. Jakoś to idzie i starsza córka coraz więcej używa angielskiego.
Bycie dwujęzycznym to skarb, ale widzę, że wcale nie jest łatwe wychowywanie dziecka w dwujęzyczności… Bardzo ciekawa historia!