Z cyklu : „Historie dwujęzycznych Rodzin”

Wiele osób pyta mnie, czy pracuję także z rodzinami trójjęzycznymi. Odpowiedź brzmi: TAK 🙂 . Dla przykładu, podzielę się z Wami dzisiaj historią trójjęzycznej, którą wspieram w trójjęzycznej edukacji dzieci.

Inspirująca trójjęzyczna mieszanina

Oto historia Magdy, z pochodzenia Polki, jej męża Diego, z pochodzenia Hiszpana i ich dwójki dzieci Lea (4 lata) i Isa (2 lata). Rodzina mieszka w Irlandii*. Każde z rodziców zwracało się do dzieci w swoim ojczystym języku, między sobą natomiast porozumiewali się po angielsku, lub po hiszpańsku. (Magda pragnęła poduczyć się języka męża.)

W domu panowało językowe zamieszanie, jednak w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Mieszanie języków, dwujęzyczne rozmowy, tworzenie nowych wyrazów… Atmosfera odpowiadała zarówno Magdzie, jak i Diego, do chwili, kiedy Magda zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, Lea mówi coraz mniej po polsku. Język polski był bowiem najmniej obecnym językiem w rodzinie. I mimo, że Magda spędzała z córkami więcej czasu niż Diego, nie wystarczyło to, żeby utrzymać rozwój polskiego na odpowiednim poziomie. Lea robiła postępy po angielsku, używała czasami hiszpańskiego w zabawach z tatą, trącając jednocześnie zainteresowanie polskim.

Tym bardziej, że rok po urodzeniu się Isy, opieka nad dziewczynkami powierzona została opiekunce.

Trójjęzyczna rodzina

Trójjęzyczna organizacja

Magda skontaktowała się ze mną, nie wiedząc, jak poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. O ile wcześniej była przekonana, że niczym nie skrępowane używanie trzech języków wyjdzie dzieciom na dobre, o tyle teraz zaczęła w to wątpić. Wprowadziłyśmy więc trochę dyscypliny w językowi galimatias, po czym zaproponowałam Magdzie i Diego określone na miarę plany działań, różne dla każdego z rodziców. Magda odetchnęła z ulgą i razem z mężem zaczęli wprowadzać je w życie.

Pozytywny przykład siostry

Dość szybko można było zauważyć rezultaty ich starań. Okazało się, że Lei nowa organizacja spodobała się. Postrzegała ją jako grę i dość chętnie dostosowała się do oczekiwań rodziców. Nie obiegło się oczywiście bez mieszania języków, tworzenia wyrazów i automatycznego odpowiadania po angielsku, ale to przecież stanowi codzienność większości wielojęzycznych rodzin. Jednocześnie oczekiwane przez rodziców zachowanie Lei pozytywnie wpłynęło na Isę. Zamiast buntować się przeciwko narzuconym regułom, co często zdarza się w przypadku młodszego dziecka, zaczęła naśladować starszą siostrę.

I co dalej?

To nie jest oczywiście koniec historii, jedynie koniec rozdziału. Historia kontynuuje. Głównym celem jest utrzymanie ustalonej rutyny. Im bardziej jednak zostanie ona zakorzeniona w przyzwyczajeniach dzieci, tym stanie się ona naturalniejsza i nie będzie podlegała kwestionowaniu. Wymaga to jednak dużej dyscypliny ze strony rodziców. Wakacje spędzone w Polsce i w Hiszpanii na pewno przyczynia się do wzmocnienia umiejętności językowych dziewczynek (oraz Magdy w hiszpańskim). Z niecierpliwością czekam na następną sesję z Magdą i Diego we wrześniu.

*Imiona i język zostały celowo zmienione 🙂 . A zdjęcie nie przedstawia Magdy, Diego i Lei.

 ***

Jeśli i Ty potrzebujesz wsparcia (jak wiele wielojęzycznych rodzin), żeby i Twoje dziecko zaczęło mówić po polsku, porozmawiajmy o tym. Umówmy się na rozmowę (oczywiście bezpłatną) (na przykład) przez Messengera, podczas której zobaczymy, w jaki sposób możemy wspólnie „zachęcić” Twoje dziecko do mówienia po polsku.

W tym celu, wystarczy, że wyślesz mi wiadomość mailem (anna (at) bilingual-kid.com) lub na Facebooku. Ustalimy termin, który Ci pasuje. To będzie pierwszy krok do sukcesu 🙂 .

 ***

Jeśli powyższa historia (i cykl o dwujęzycznych rodzinach) zainspirowała Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.