Przykład rodziców to czynnik, o którym wielokrotnie zapominamy w procesie wychowawczym. Może dlatego, że jest on tak oczywisty, tak bliski, że nieświadomie ignorujemy go, szukając tego, co dalsze i bardziej widoczne? Bo najciemniej jest pod latarnią?
Wielojęzyczni rodzice często zadają mi pytania, z czego wynikają pewne zachowania językowe ich dzieci. Nie biorąc pod uwagę własnego przykładu. Chciałabym skupić się na dwóch typach zachowań, które wydają mi się najbardziej widoczne. Oczywiście jest ich więcej, ale te pojawiają się najczęściej podczas konsultacji.
Mieszanie języków przez członków rodziny
Regularnie pojawiającym się pytanie jest kwestia mieszania języków przez wielojęzyczne dzieci. (Niedawno pisałam o tym zjawisku, zapraszam do lektury artykułu.) Przykład rodziców jest jedną z przyczyną mieszania języków. Dziecko wplata obcy wyraz w zdaniu, pomimo że zna go w języku, którego właśnie używa. Zamiast wysiłku, że go sobie przypomnieć, wybiera prostszy sposób, stosowany często z powodzeniem przez rodziców. Kto z nas nigdy nie przyłapał się na tym, że pomaga sobie językiem większościowym, kiedy brakuje mu właściwego słowa? Szukam wymownego przykładu z naszego życia. A, już jest: „Twój rysunek z l’artichaut”. (L’artichaut to karczoch po francusku. Tylko, że słowa karczoch nigdy w Polsce nie używałam, bo pierwsze w życiu karczochy jadłam we Francji. Ale teraz już wiem 🙂 .) Albo „la fourrière”. Nie znalazłam odpowiednika. Zajezdnia dla samochodów, które źle „zaparkowały”? Za długo, pozostaniemy przy francuskim odpowiedniku.
Dwujęzyczne rozmowy w wielojęzycznych rodzinach
O „dwujęzycznych rozmowach” także pisałam całkiem niedawno. Polegają one na tym, że rozmawiające ze sobą osoby mówią w różnych językach, ale rozumieją się. (Jest to dość częste zjawisko w dwujęzycznych rodzinach, w których mamy do czynienia u dzieci z dwujęzycznością pasywną.) Czynnikiem wzmacniającym to zachowanie może być przykład rodziców, i to w dwojaki sposób. Po pierwsze, kiedy wielojęzycznym rodzicom zdarza się rozmawiać ze sobą, używając każdy innego języka. Po drugie, kiedy rodzic odpowiada dziecku po polsku (albo w innym języku mniejszościowym), gdy ono zwraca się do niego w języku większościowym.
To dość paradoksalna sytuacja, prawda? Bo przecież postępując tak, staramy się pogłębić znajomość polskiego u dziecka. I mamy nadzieję, że w końcu dziecko przestawi się na polski w kontaktach z nami. Jednocześnie dajemy dziecku przykład zachowania, które pragniemy u niego zmienić.
W takim razie którędy droga? Oto pytanie, które zadaje sobie duża część wielojęzycznych rodzin. Nie ma magicznego zaklęcia, aktywne używanie języka to codzienna praca, która z czasem przynosi owoce. Często pomoc z zewnątrz okazuje się przydatna. W razie potrzeby, zapraszam.
Przykład rodziców – pierwsze modele socjalizacji
Dzieci nie zawsze nas słuchają, ale zawsze obserwują nasze zachowanie. (Interpretacja myśli Roberta Fulghuma.) W naszym wypadku: „słuchają i obserwują nasze zachowanie”. Tym bardziej, że my, rodzice, jesteśmy dla nich głównymi modelami w socjalizacji pierwotnej i że na ogół dzieci podziwiają nas (szczególnie w dzieciństwie) jak nikogo innego. Oznacza to, że nasze zachowanie odgrywa ogromną rolę w zachowaniu dzieci, oczywiście nie tylko tylko pod względem językowym.
Jeżeli powyższy artykuł zainspirował Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.
Na pewno rodzice są ważnym czynnikiem, o którym często się zapomina.
Faktycznie, bardzo ciekawe zagadnienie 😉
Przykład zawsze idzie z góry wiec warto o tym pamiętać. Wpis bardzo mądry i ciekawy.
Dlatego ważne jest, żebyśmy przede wszystkim mówili poprawnie. Nieważne w jakim języku 🙂
Z pewnością rodzice też często wybierają łatwiejszą opcję zamiennika z obcego języka.
Dzieci nas naśladują. Warto stać się najpierw osobą, jaką chcielibyśmy, aby było nasze dziecko. Wtedy wychowanie będzie dużo łatwiejsze. 👍
Tak, bo zawsze najlepiej uczyć przez przykład. I to w każdej dziedzinie. Kiedyś czytałem wyniki badania o czytelnictwie. Dzieci pochodzące z domów gdzie rodzice regularnie czytali same czytają prawie w 100% a dzieci które nigdy nie widziały rodzica z książka czytają tylko w 15% . Co oznacza, ze czytelnictwo jest „dziedziczne”
W sumie coś w tym jest, ale znam rodziny, które nie czytają, a dzieci pochłaniają kolejne pozycje.
Jakie to ciekawe zagadnienie…hmmm
Fakt, że dziecko obserwuje zachowanie i kopiuje wzorce, więc to ważne, by się starac przy najmłodszych.
Nic dziwnego, że takie zjawisko zachodzi, ponieważ zawsze rodzic dla dziecka jest wzorem do naśladowania czy to w mowie czy zachowaniu czy innych aspektach 😉
Ciekawy temat poruszyłaś. Mamy wśród znajomych wiele mieszanych małżeństw, na dodatek mieszkających w „trzecich” krajach, więc dzieci często są trójjęzyczne
Dzieci są bardzo uważnymi obserwatorami, a rodzice to dla nich najważniejsze osoby.
Rodzice muszą być przykładem, to od nich dzieci uczą się posługiwania językiem.
Znam rodziny, gdzie każdy mówi swoim językiem, a nieświadome dziecko słucha i potem ma własny język.
Problemy zaczynają się w szkole.
Bardzo przydatny wpis.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Na pewno problemy zaczną się w szkole, bo tam jednak obowiązuje określony język.
Bardzo ciekawe spostrzeżenia, mam znajomych dwujęzycznych i rzeczywiście można zauważyć, że dzieci mieszają języki. Ale czasami wynika to tż z tego, że oboje rodziców mowi w jednym języku, ale mieszkają za granicą i w przedszkolu/ szkole mówi się w innym języku i z tego też czasami wynikają takie sytuacje:)
Takie rzeczy dzieją się też, gdy oboje rodziców mówi w jednym języku, ale np mieszkają za granicą i dziecko w szkole lub w przedszkolu wypowiada się w innym:)
Bardzo ważny temat. Często spotykam się z tym, że dzieci są mniej kulturalne, a rodzice powinni być najważniejszym przykładem 🙂
Świetny i ciekawy tekst! 🙂
O to akurat bardzo ważne spostrzeżenie, szkoda, że większość rodziców nie zaje sobie z tego sprawy