Kilka dni temu wróciliśmy z pobytu w Polsce po dość długiej nieobecności. Na pewno większość z Was zna uczucie towarzyszące powrotowi do kraju… Pragnienie wykorzystania każdej chwili, nagromadzenia przyjemnych wspomnień na później, dla siebie, dla dziecka… Z tej okazji proponuję Wam refleksje o tym, jak przydatne są dla dwu / wielojęzycznego dziecka punkty odniesienia w kraju rodzica. Co rozumiem przez punkty odniesienia? I jakie mogą mieć znaczenie? Zapraszam do lektury 🙂  .

Przyjemne pobyty w Polsce

 Każde nowe wydarzenie, zachowanie, sytuacja, którą człowiek przeżywa, tworzy w jego mózgu nowe połączenie, zmieniając strukturę mózgu*.

punkty odniesienia

Im częściej doświadcza danej sytuacji, tym jest ono trwalsze. W zależności od stopnia przyjemności, jakiej doświadcza, będzie on miał z nią bardziej lub mniej pozytywne skojarzenia. (Dlatego tak ważne jest dla nas, rodziców dwujęzycznych dzieci, żeby pobyty w Polsce były dla niej jak najprzyjemniejsze.)

Tworzenie osobistej więzi z Polską

A wracając do punktów odniesienia. Punkty odniesienia, w tym kontekście, to miejsca, z którymi dziecko kojarzy Polskę, które dobrze zna i pamięta. To na pewno dom dziadków, niektóre miejsca w mieście rodzica: może park, plac zabaw… (w zależnością od tego, skąd pochodzi rodzic). Dzięki nim dziecko przyswaja sobie Polskę jako swoje miejsce, do którego regularnie powraca i z którym czuje się związane. Nie chodzi więc jedynie o zwiedzanie jak największej ilości ciekawych miejsc podczas pobytu w Polsce, ale także o powracanie do tych znanych. W ten sposób dziecko ma możliwość wytworzenia emocjonalnej więzi z miejscami, które są nam drogie. Odbywa się to właśnie dzięki regularności i stałości kontaktów z punktami odniesienia. Inaczej mówiąc, dziecko tworzy swoje własne reprezentacje, skojarzenia i wspomnienia związane z Polską. Rodzic przestaje być pośrednikiem między dzieckiem a Polską, jak miało to miejsce na początku.

Nasze punkty odniesienia w Polsce

A jak jest u nas? Przyjeżdżamy do Polski dwa razy w roku (oprócz dwóch ostatnich lat, oczywiście…). Przez ten czas Jasiek zdążył wybrać sobie (czasem z moją pomocą) miejsca, które odwiedzamy za każdym razem. Ulubionym etapem jest chyba Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, ze względu na czołgi i samoloty, i moje opowieści o spacerach z dziadkami w pobliskim parku. Wielokrotnie udajemy się na Starówkę, z obowiązkową wycieczką po Barbakanie, następnie Traktatem Królewskim… Za każdym razem odnajdujemy warszawską Syrenkę, kiwamy ręką do króla Zygmunta, witamy się z Mickiewiczem, pozdrawiamy Kopernika, dziwimy się przed palmą na rondzie de Gaulle’a. Oczywiście Ściana Wschodnia i Pałac Kultury, kilka placów zabaw, Park Saski i Krasińskich, czasami warszawskie zoo (jaka szkoda, że niedźwiedzie zniknęły z „praskiego chodnika” …). Te emblematyczne miejsca często potem odnajdujemy, oglądając polskie filmy fabularne. Sprawia to, że powracają one naturalne do Jaśka pamięci, jako stałe punkty odniesienia, których nie muszę mu więcej przedstawiać.

Mamy także nasze warszawskie rytuały: między innymi rurki z bitą śmietaną i pączki. Nie oznacza to oczywiście, że nie udajemy się w inne miejsca, wprost przeciwnie. Odwiedzamy je w ramach odkrywania nowych miejsc w dobrze znanym rodzinnym mieście.

Przekazywanie dziecku naszej kultury

W gruncie rzeczy jego Warszawa to także moja Warszawa z dzieciństwa. Przekazujemy dzieciom język, kulturę, emocje, wspomnienia, upodobania… Z czasem, w miarę ich dorastania dzielimy się z nimi coraz większą ilością niematerialnych „rzeczy”, lista wydłuża się. Są bowiem w stanie więcej zrozumieć, inaczej docenić, pełniej odczuć to, co mamy im do zaoferowania. W ten sposób przyczyniamy się do tworzenia ich własnej tożsamości kulturowej, a punkty odniesienia w Polsce nadają jej nasze rodzinne barwy.

Źródło: Dr Daniel J. Siegel, Tina Payne Bryson „No-drama dyscypline: the whole brain way to calm the chaos and nurture your child’s developing mind”

Jeżeli powyższy artykuł zainspirował Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.