Piosenki według zainteresowań
Na ogół wybieram dla Jaśka piosenki według jego zainteresowań. Mieliśmy okres Jacka Kaczmarskiego, kiedy Jasiek przebierał się za rycerza. Zaczęło się od „Zbroi”, której także nauczył się na pamięć. Potem był „Głupi Jasio”, „Przedszkole”, „Arka Noego”, „Czołg” i „W poczekalni”. Pozwoliło nam to porozmawiać o tyranach, o wojnie i trochę o polskiej historii. Przyznam, że niektórych z nich nie sposób było mu wyjaśnić szczegółowo. Kilka pytań zostało więc w zawieszeniu, na wszystko przyjdzie czas. Ale kto puszcza sześcioletniemu dziecku piosenki polityczne? Ja.
Książki, piosenki, historia
Od jakiegoś czasu, podobnie jak jego koledzy, Jasiek interesuje się wojnami. Dlatego też (ale nie tylko), kiedy
wybierałam dla niego polskie książki, kupiłam
„Dziadka i Niedźwiadka” Łukasza Wierzbickiego. Co to ma wspólnego z piosenkami? Otóż ma, bo moim drugim skojarzeniem z bitwą o Monte Cassino, jest piosenka „Czerwone maki na Monte Cassino”. (Pierwszą jest pamięć o pradziadkach, którzy walczyli tam w Armii Andersa.) Bardzo polecam Wam tę książkę, tak samo jak piosenkę, stanowiącą do niej wspaniałe dopełnienie. Po „Makach”, przyszła pora na inne żołnierskie piosenki. Dzisiaj Jasiek zna ich cały repertuar, jak na małego Polaka przystało: „Rozkwitały pąki białych róż”, „Przybyli Ułani”, „Szara piechota”, „Pałacyk Michla”, „Hej chłopcy, bagnet na broń”…
Ktoś może powiedzieć, że puszczanie dziecku żołnierskich piosenek jest zachowaniem moralnie wątpliwym, bo może przyczynić się do wychowania pokolenia gloryfikującego wojnę. Podobnie jak nauka historii, szczególnie europejskiej? Nie sądzę. Są one nieodłączną częścią naszej historii i jeśli towarzyszy im rozsądny komentarz, nie powinno być takiego ryzyka. Szczególnie, że zawsze sytuujemy je w kontekście, w jakim zostały napisane, co sześcioletnie dziecko jest już w stanie zrozumieć.
Korzyści z nauki polskich piosenek
Uczę syna polskich piosenek, nie tylko dlatego, żeby doskonalił on znajomość języka polskiego. Pragnę także, żeby zapoznał się z
polską historią i kulturą i wzmocnił
więź emocjonalną z moją ojczyzną. Kiedy wyjaśniam mu, jak Polacy wygrali bitwę o Monte Cassino, jest dumny i świecą mu się oczy. Prawdopodobnie w jakiś sposób identyfikuje się z nimi, za sprawą swoich polskich korzeni. A kiedy dodaję, że rodzice jego Babci walczyli w tej bitwie, prosi, żebym więcej mu o tym opowiedziała. (Poprosimy o to Babcię, kiedy za kilka tygodni do nas przyjedzie.) W ten sposób tworzy się
wielokulturowa tożsamość mojego syna, co napełnia ma dumą i satysfakcją.
Piosenki i dwujęzyczne wychowanie
Polecam Wam śpiewanie z dziećmi polskich piosenek, najlepiej tych, które zawierają w sobie jakąś historię i przesłanie. Nie tylko po to, żeby dzieci nauczyły się polskiego, ale żeby poznały polską kulturę i poczuły się częścią niej. Dlaczego właśnie piosenki? Bo dzieci szybko się ich uczą i bez wysiłku zapamiętują słowa. Przypominają bardziej
zabawę niż
naukę, a przecież wiele z nich korzyści. Wystarczy podpatrzeć, czym dziecko w danym okresie się interesuje i hop, na pewno znajdą się piosenki na ten temat. (Kiedy Jasiek interesował się piratami, śpiewaliśmy
„Tango Korsarzy” Kapeli Czerniakowskiej. Nie znałam, poznałam i dobrze się przy tym ubawiłam. Zapraszam do posłuchania.)
Jakich piosenek słuchają Wasze dzieci? Czy włączacie im wyłącznie piosenki dla dzieci, czy też dzielicie się z nimi piosenkami, z którymi jesteście emocjonalnie związane? Podzielcie się nimi z nami:).
Przemycanie języka i kultury przez piosenki jest stare i mądre jak świat 😀 Warto się tego trzymać!
A w dodatku bardzo przyjemne zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica☺. Pozdrawiam serdecznie!
Ja też wychowuję dwujezycznie, a piosenki są dla nas w tej drodze bardzo ważne. Córka ma dopiero dwa lata i naprawdę zaskakuje mnie znajomością słów piosenek zarówno polskich jak i angielskich. Ale co najważniejsze: to jest kwestia śpiewania z dzieckiem, a nie po prostu puszczania mu piosenek. Maluchy zyskują najwięcej właśnie dzięki kontaktowi z żywym językiem. Co do kolęd to u nas króluje „Dzisiaj w Betlejem”. A z angielskich piosenek „Shallow”, bo często sobie nucę 😀
Oczywiście, wspólne śpiewanie jest najważniejsze, bo liczy się interakcja. Wspaniałym momentem na śpiewanie jest dla nas jazda samochodem. Podróż jest przyjemniejsza i czas się nie dłuży (piszę o tym w kontekście wakacji☺). Pozdrawiam serdecznie!
Pomyślałem o zainteresowaniu historią, bo mamy wiele ciekawych rzeczy do poznania. Jednak nie ma tu nic, co zainteresowałoby dziecko. Bardzo żałuję, że nie mamy naszych bajek pokroju byli sobie odkrywcy i pokrewne serie.
Pozostaje nam więc literatura. Na szczęście mamy wiele wspaniałych utworów, dzięki którym możemy zainteresować dziecko kulturą. Pozdrawiam serdecznie!