Pytanie: „czy uczyć dziecko języka większościowego, zanim pójdzie do przedszkola”, pojawia się często w mailach, które ode Was otrzymuję. Dotyczy ono rodzin, w których oboje rodzice mówią w języku mniejszościowym (polskim). Zastanawiają się, czy nie powinni używać także języka większościowego, martwiąc się, że dziecko nie poradzi sobie w życiu przedszkolnym. Zarówno w nauce, jak i w relacjach z rówieśnikami. Dlatego właśnie postanowiłam napisać na ten temat artykuł, opierając się o lektury językoznawców i doświadczenia znanych mi rodzin.
Pojawienie się języka większościowego
Dziecko uczy się szybko. Dużo szybciej niż dorosły, bo mózg dziecka jest bardziej chłonny i przyswaja nowe informacje i umiejętności w niesamowitym tempie. Dlatego też w sytuacji całkowitej immersji, jak to się dzieje w przedszkolu, normalnie rozwijające się dziecko opanuje nowy język bez większych trudności. Na ogół zajmuje to kilka miesięcy, w zależności od wieku dziecka. Im jest ono młodsze, tym szybciej osiągnie poziom mowy rówieśników. Nie zapominajmy, że, jak twierdził Arystoteles „człowiek jest istotą społeczną”. Oznacza to, że nie może żyć poza społeczeństwem i że potrzebuje kontaktów z innymi ludźmi. Dlatego też dziecko w przedszkolu dostosuje się do sytuacji i nauczy języka większościowego, żeby wejść w kontakt z rówieśnikami.
Nauka poprzez obserwację i naśladowanie
W jaki sposób przebiega proces nauczania języka większościowego? Jak wyjaśnia Barbara Abdelilah-Bauer („Guide à l’usage des parents d’enfants bilingues”) składa się on z kilku etapów. Na początku, dziecko obserwuje inne dzieci. Jest to okres „niemy”, co nie oznacza „nieaktywny”. Wprost przeciwnie, dziecko przyswaja nowe dźwięki i próbuje odszyfrować sens zdań, kiedy ktoś się do niego zwraca. Jednocześnie pozostaje blisko innych dzieci, udając, że rozumie, co się wkoło niego dzieje. Następnie, stara się ono dziecko powtarzać pojedyncze wyrazy usłyszane przez rówieśników, często krótkie dwuwyrazowe zdania. Pomału odpowiada słowami tak/nie, ja/ty, chcę/lubię, dziecko… Po jakimś czasie formułuje ono pierwsze zdania. A potem to już kwestia czasu, żeby mówiło w języku większościowym jak jego rówieśnicy.
Kilka przykładów
Przykładów dzieci, które nauczyły się mówić z języku większościowym w szkole, czy przedszkolu znam wiele. Pierwszy, jaki przychodzi mi na myśl, pochodzi jeszcze z dzieciństwa. Bardzo mnie on zdziwił, dlatego chciałam się nim z Wami podzielić. Kiedyś na kolonii w Polsce, była dziewczynka (ośmioletnia Eliza), która rok wcześniej przeprowadziła się z rodzicami do Kanady. Zapytana, w jaki sposób nauczyła się angielskiego, odpowiedziała, że w szkole, w przeciągu dwóch miesięcy. Przyjechała nie mówiąc po angielsku, a po kilku tygodniach była w stanie porozumieć się z rówieśnikami. Podobnie było z Sabiną (zapraszam do lektury rozmowy na blogu), która poszła do przedszkola znając po włosku dwa słowa: ciao i bambino. Po dwóch miesiącach mówiła po włosku płynnie jak inne dzieci. Takich przykładów znam wiele: Alan i Dragana, z którymi przeprowadziłam wywiady do ebooku o strategiach dzieci i rodziców (również zapraszam do lektury) i inne.
Ponadto Barbara Zurer Pearson („Jak wychować dwujęzyczne dziecko?”) cytuje potwierdzające to badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Miami. W zasadzie nie ma różnicy w poziomie opanowania języka angielskiego (większościowego) przez dwujęzyczne dzieci mówiące w domu w dwóch językach i mówiących jedynie w języku mniejszościowym.
Czy uczyć dziecko języka większościowego?
Odpowiedź na pytanie „Czy uczyć dziecko języka większościowego?” zależy od celu tej nauki. Jeśli chodzi o troskę o opanowanie języka większościowego i uniknięcie trudności w szkole, odpowiedź jest NIE. Dziecko samo nauczy się go i to szybciej niż się tego spodziewamy. Myślę natomiast, że bardzo dobrym sposobem na zmniejszenie stresu związanego z pójściem do przedszkola bez znajomości języka, jest nauczenie dziecka kilku użytecznych słów: tak, nie, chcę, nie chcę, ja… etc. Żeby miało ono przy sobie taką jakby skrzynkę z narzędziami, na wszelki wypadek. Zanim, oczywiście, język większościowy nie zdominuje języka polskiego. (Dlaczego? Dziecko będzie spędzało więcej czasu w szkole niż w domu. Język większościowy stanie się językiem używanym w kontaktach z rówieśnikami, które w życiu dzieci odgrywają ogromną rolę). I trzeba będzie dostosować strategię do nowego układu sił 🙂 .
Jeżeli mielibyście ochotę podzielić się z nami Waszymi refleksjami na ten temat, serdecznie Was do tego zapraszam, poniżej w komentarzach artykułu.
Mnie przedszkole czeka za rok, więc idealny temat dla mnie. Super to wytłumaczyłaś.
Dziękuję! Wszystko przed Tobą! Wspaniała przygoda ☺. Pozdrawiam serdecznie!
Jestem osobiście za nauką języka większości.Dziecko lepiej się poczuje.
Tak, nie wrzucamy go wtedy na głęboką wodę☺. Pozdrawiam serdecznie!
W ogóle nauka języka jest trudna, dobrze, że dzieci są tak chłonne. Podziwiam za nauczanie dzieci dwóch języków, bo to dla mnie jakas abstrakcja.
Tylko, że właśnie dla nich jest łatwa☺. Bo ich mózgi są takie chłonne. Pozdrawiam serdecznie!
Wszystko tak jasno wytłumaczyłaś, że nie mam pytań! A tekst podeślę innym rodzicom :*
Dziękuję, podeślij, jeśli może się przydać☺. Pozdrawiam serdecznie!
Pewnie, że tak. Dzieci chłoną jak gąbeczki. Poradzą sobie.
I to szybciej niż się tego spodziewamy☺. Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za ten wpis jest bardzo wartościowym otwierający i myślę, ze dla wielu rodziców jest sygnałem, że to nie musi być tak trudny proces, jak mogą się tego obawiać:)
Dziękuję Magdo i cieszę się, że przyciągnął Twoją uwagę☺. Pozdrawiam serdecznie!
Ciekawe, że dzieci potrafią dostosować się tak szybko. Może przez to, że są chłonne, a może przez to, że w przeciwieństwie do dorosłych nie boją się odezwać ze strachu przed złą wymową, pomyłką itp. Mimo wszystko nauczyłbym dziecko kilku podstawowych zwrotów dla samego bezpieczeństwa. Nic wyszukanego, można to nawet pokazać, typu boli brzuch. Ale miałbym większy spokój.
Ja też myślę, że dla pewności nauczyłabym dziecko kilku zwrotów. Jednak bez przywiązywania wagi do większej znajomości języka większościowego, skupiłabym się na polskim, żeby jak najbardziej umocnić pozycję języka mniejszościowego. Pozdrawiam serdecznie!
Od logopedy wiem, że lepiej za wcześnie dziecka nie uczyć drugiego języka (mówiła tu o przypadkach kiedy dziecko mialo 12 miesięcy, a rodzice już uczyli drugiego, kiedy pierwszego nie opanowało). Osobiście jestem za nauką języka w przedszkolu. Sama jestem pokoleniem, za czasów, którego dopiero wprowadzano język dodatkowy w przedszkolu. Jedni go mieli, inni nie. Wszystko zależało od placówki. Widzialam jak później przedstawiał się poziom w podstawówce.
Zdania są podzielone: dzisiaj coraz więcej logopedów, szczególnie tych, którzy pracują z dziećmi wielojęzycznymi, uważa, żeby nie czekać i mówić do dzieci w swoim języku. Jeśli w rodzinie występują dwa języki, nie szkodzi (tym lepiej? ☺), dziecko bez problemu nauczy się obydwu. Badania naukowe potwierdzają to stanowisko. Pozdrawiam serdecznie!
Taki komentarz generalny, dobrze, że o tym piszesz, bo po sporej fali emigracji chyba wiele osób ma ten problem.
Dziękuję☺. Wiem, że dla wielu rodzin za granicą, w których oboje rodzice są Polakami, pytanie, czy uczyć dziecko języka większościowego bardzo często się pojawia. Pozdrawiam serdecznie!
Cenne rady dla rodziców dwujęzycznych dzieci.