O pojęciu „fasady językowej” już kiedyś pisałam, ale chciałabym rozwinąć ten temat, bo wydaje mi się wyjątkowo ważny. Dotyczy on bowiem coraz większej ilości osób. Powodem tego jest, między innymi, ogromna ilość czasu spędzana przed ekranami, dużo mniejsza natomiast na bezpośrednich kontaktach z rówieśnikami. Kiedy dochodzą do tego jeden czy dwa dodatkowe języki, sytuacja może okazać się dramatyczna. W poniższej refleksji poruszę zjawisko fasady językowy zarówno w kontekście rozwoju języka większościowego, jak i mniejszościowego dziecka.

Na czym polega fasada językowa?

Koncept fasady językowej został rozpowszechniony przez profesora Jima Cumminsa z Uniwersytetu w Toronto. Odnosi się on do sposobu komunikowania się, który na pierwszy rzut oka wydaje się prawidłowo rozwinięty, ale który umożliwia jedynie nieskomplikowane wymiany zdań czy uwag. 

To pozorne opanowanie języka  kryje w sobie brak umiejętności używania bardziej abstrakcyjnych i skomplikowanych funkcji języka. 

Fasada językowa w języku mniejszościowym

Fasada językowa w języku mniejszościowym / polskim występuje na ogół wtedy, kiedy kontakt dziecka z językiem jest niewystarczający. Jednocześnie dziecko nie rozwija dwujęzyczności receptywnej, gdyż jest w stanie używać aktywnie języka polskiego w codziennych sytuacjach. Ta sytuacja może wydać się paradoksalna: dziecko mówi po polsku, choć jego język nie jest wystarczająco rozwinięty. Dlaczego? Dlatego, że potrzebuje używać polskiego, na przykład do kontaktów z rodzicami (albo z babcią), którzy słabo opanowali język większościowy. Jednocześnie nie stymulują oni języka rozwoju języka u dziecka. Mało z nim rozmawiają, a te rozmowy sprowadzają się do najprostszych wymian zdań czy poleceń. Możliwe, że spędzają z nim za mało czasu.

Fasada językowa

Fasada językowa w języku większościowym

Ale fasada językowa może wystąpić także w języku większościowym. Przyjmuje się, że za rozwój języka na poziomie podstawowym odpowiedzialni są rodzice, a nie szkoła. Kiedy dziecko idzie do szkoły, powinien on być rozwinięty na tyle, żeby było ono w stanie nie tylko porozumieć się, ale także opisać, zapytać, wyjaśnić poszczególne zjawiska. Oczywiście, jeśli język rodzinny jest dobrze rozwinięty, język większościowy także się rozwinie, to tylko kwestia czasu. Jeśli natomiast dziecko słabo zna zarówno swój język mniejszościowy, jak i większościowy, pojawia się problem. Nie jest to jedynie kwestia prawidłowego wysławiania się, ale całego procesu myślowego, który nie będzie w stanie się rozwinąć.

Najważniejsze?

Bez względu na ilość języków, wśród których dziecko się wychowuje, ważne jest, żeby opanowało ono chociaż jeden z nich na „poziomie natywnym”. To znaczy na poziomie, który umożliwi mu wyrażenie uczuć, sprzeciwu, wątpliwości, argumentowanie, bronienie własnego zdania, zadawanie pytań, etc. Zbyt często dzieci, które nie powinny mieć problemów z rozwojem mowy, posługują się językiem zbyt mało rozwiniętym. Używają bez przerwy tych samych słów czy struktur, nie potrafią wyrazić swoich myśli, często więc zniechęcają się i rezygnują z głębszej komunikacji z otoczeniem. (Uwaga: nie mylić z dziećmi introwertycznymi, które, zaabsorbowane swoim życiem wewnętrznym, przywiązują mniejszą wagę do kontaktów z innymi osobami.)

***

Jeśli masz trudności z rozwijaniem języka polskiego u swojego dziecka, chętnie Ci pomogę. W ramach programu wsparcia zaproponuję Ci indywidulane zajęcia do wcielenia w życie dla Ciebie i Twojego dziecka, żeby opanowało ono język polski. Opowiedz mi o swoim trudnościach, a ja wyjaśnię Ci, w jaki sposób pracuję z wielojęzycznymi rodzicami. Link do bezpłatnej rozmowy online, tutaj.

Jeżeli powyższy artykuł zainspirował Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.