Dwujęzyczność wzbogacająca (additive)
Dwujęzyczność wzbogacająca i zubażająca została zdefiniowana w latach siedemdziesiątych przez kanadyjskiego profesora psychologii Wallace’a Lamberta. W Kanadzie, kraju dwujęzycznym z definicji, angielski i francuski są częścią tożsamości narodowej. Wallace Lambert zajmował się badaniami pierwszego programu francuskiej imersji w państwie, w Montrealu, jego skuteczności i sposobu wprowadzenia w życie. Zauważył on, że dwujęzyczność może przynieść ważne korzyści poznawcze, pod warunkiem, że mamy do czynienia z dwujęzycznością wzbogacającą. W dwujęzyczności wzbogacającej, studenci „dodawali” drugi język do umiejętności w pierwszym języku, nie tracąc swojego pierwszego języka. Taki był cel programu francuskiej imersji: wzbogacić posiadane kompetencje, zachowując i rozwijając język angielski i związane z nim zasoby. W tym wypadku, obydwa języki pozytywnie współistnieją i nie ma między nimi konkurencji.
Dwujęzyczność zubażająca (subtractive)
Określenie dwujęzyczność zubażająca jest używane w kontraście do dwujęzyczności wzbogacającej, kiedy nauka drugiego języka odbywa się kosztem pierwszego. Badania Wallace’a Lamberta miały miejsce w kontekście pojawienia się imigrantów. Studenci obcego pochodzenia często tracili swój pierwszy język, kiedy uczyli się angielskiego czy francuskiego. Wallace Lambert porównał pozytywne efekty nauki drugiego języka, który dodaje się do znajomości pierwszego, z utratą albo osłabieniem pierwszego języka u dzieci imigrantów. Ich rodzinny język nie osiągnął bowiem wystarczająco wysokiego poziomu, który pozwoliłby mu nie tylko przetrwać, ale i rozwijać się.
Status języka
Dwujęzyczność wzbogacająca i zubażająca są ściśle związane ze statusem każdego z używanych języków. Im lepszą opinię otoczenie ma na temat danego języka, tym większa jest szansa na dwujęzyczność wzbogacającą. Wallace Lambert wysunął następujący postulat: jeśli obydwa języki są tak samo waloryzowane zarówno przez rodzinę, jak i przez szkołę, jeśli i dziecko ma tego świadomość, wtedy będę się one rozwijały harmonijnie i przyniosą mu korzyści intelektualne. Kiedy jednak jeden z języków ma złą opinię w środowisku dziecka, zaczynają one ze sobą rywalizować. Szanse języka mniejszościowego na przetrwanie maleją, bo jego potencjał społeczny i ekonomiczny jest słabszy.
Relacje między językami
Podsumowując, koncept dwujęzyczności wzbogacającej i zubażającej nie odnosi się do korzyści jakie dana dwujęzyczność przynosi dwujęzycznej osobie. Chodzi raczej o sposób, w jaki dwa języki ze sobą współistnieją. W przypadku dwujęzyczności wzbogacającej, jeden język wzbogaca umiejętności w drugim. Natomiast w dwujęzyczności zubażającej jest odwrotnie: jeden z języków rozwija się kosztem drugiego.
Prace Wallace’a Lamberta wykazały, w jakiej mierze kontekst społeczny i kulturowy wpływa na rozwój dwujęzyczności. Jest to proces bardziej skomplikowany niż mogłoby się wydawać. Kontynuując, Wallace Lambert postawił hipotezę o związku między statusem języka, postrzeganiem wartości społeczno-kulturowych i indywidualnym stosunku do języków danej osoby. Oznacza to, że większe znaczenie ma zależność między statusami obydwu języków niż ogólne uznanie każdego z nich z osobna, bez względu na uznanie drugiego.
A co z językiem polskim?
Mam wrażenie, że status polskiego pomału wzrasta w świecie, ale daleko nam jeszcze do języków ogólnie cenionych. Nie jest to związane jedynie z ilością osób polskojęzycznych, ale także z tzw. soft power Polski, o której pisałam jakiś czas temu. Nie wdając się w dyskusje polityczne: czeka nas jeszcze długa droga.
Jeżeli mielibyście ochotę podzielić się z nami Waszymi refleksjami na ten temat, serdecznie Was do tego zapraszam, poniżej w komentarzach artykułu.
O, to ciekawe, zawsze mnie to interesowało, bo znam dużo dzieci dwujęzycznych. Dzięki.
Cieszę się, że temat dwujęzyczności wzbogacającej i zubażającej Cię zainteresował, Agato! Pozdrawiam serdecznie!
Ciekawy temat. Moje dzieci wychowuja sie w czterokezydznym srodowisku. Stosujemy metode OPOL, ja mowie z dziecmi tylko w j. polskim, tata tylko w j. japonskim, miedzy soba rozmawiamy po angielsku a dzieci w przedszkolu mowia po szwedzku.
Moj synek obchodzi dzisiaj 4 urodziny. Pieknie mowi po polsku i po japonsku, z rowiesnikami bawi sie mowiac po szwedzku i rozumie rowniez calkiem sporo j. angielskiego. Moja coreczka 19 miesiecy jeszcze niewiele mowi, choc rozumie wszystko. Intensywnie powtarza wszystko co slyszy i cieszy sie gdy ja rozumiemy. Najwiecej mowi po japonsku ale najbardziej lubi slowa nasladownicze, ktore sa podobne w kazdym jezyku (miau miau, muuu). Moj synek w zaleznosci od tego, ktory z rodzicow jest obok, zwraca sie do siostry po polsku lub po japonsku. Czasem choc rzadko uzyje szwedzkiego.
Poki co idzie nam swietnie ale obawiamy sie momentu, kiedy jezyk wiekszosciowy zacznie dominowac.
Moj synek uwielbia ksiazki, juz jako 6 miesieczniak siedzial zasluchany. Teraz na codzien czytamy serie o Puciu (wielki hit), Ciekawskim Georg’u, Tupciu Chrupciu, Franku Samochodziku oraz wiele innych ulubionych tytulow. Staram sie przemycac wiersze i rymowanki ale dopiero ostatnio zaczyely go bawic (Lokomotywa jednak byla zawsze hitem). Ja spedzam zwykle ok. godziny dziennie czytajac na glos, tata spedza rownie duzo czasu czytajac mu po japonsku. Czasem czytamy jego ulubione czasopismo po szwedzku i tlyumaczymy je na nasze jezyki. Moja corka nie jest zainteresowana sluchaniem gdy czytam, choc nasladuje brata i przynosi mi ksiazki, ktore czesto siedzi i oglada.
Posilkujemy sie youtubem i Netflixem gdzie dzieci ogladaja te same bajki po polsku, japonksu i szwedzku.
Moj synek ma swietny kontakt z dziadkami, wiec ma ogromna motywacje do pielegnacji jezyka polskiego i japonskiego. Mam nadzieje, ze z moja coreczka bedzie podobnie. Obawiam sie tylko, ze ilosc jezykow w domu nas przerosnie.
Poki co jest to naturalne dla mnie i dla meza, ze mowimy do dzieci w jezykach ojczystych, niestety jednak ja nie mowie po japonsku ani maz po polsku. Rozumiemy kontekst oraz wiele pojednczych slow, jednak nie na tyle by samemu tego jezyka uzywac. Obydwoje mowimy po szwedzku, ja jednak znacznie gorzej. Maz jest z Anglii i angielski to jezyk, ktorego uzywamy do komunikacji.
Czy istnieja jakies badania na temat czterojezycznosci, czy podobnej sytuacji? Nie zalezy mi na tym by dzieci mowily perfekcyjnie, ale zalezy mi na tym zeby mogly sie swobodnie po polsku i japosnku komunikowac i nie zatracic tego gdy troche podrosna…
Bardzo dziekuje za tego bloga, to dla mnie zawsze bardzo ciekawa lektura.
Dziękuję za Pani komentarz na blogu.
Bardzo trudno o badania na temat dzieci wychowywanych w czterech językach, gdyż nie byłyby one reprezentacyjne: za mala probka obserwowanych osób.
Możliwe, że istnieją badania quali (wywiady, obserwacje…), ale nie mozna byloby uogólniać, więc jedynie w ramach tendencji, ciekawostek.
Pozdrawiam serdecznie!