Od kilku miesięcy prowadzę program wsparcia dla dwujęzycznych rodzin we Francji. Jego celem jest towarzyszenie rodzicom (najczęściej Mamom), których dzieci, mimo znajomości języka mniejszościowego, używają w kontaktach z nimi głównie francuskiego. Polega on na regularnych sesjach online (+ Poradnik), podczas których wspieram rodziców, proponuję im nowe rozwiązania i motywuję ich do codziennego wysiłku. Biorąc pod uwagę zainteresowanie, jakim program się cieszy (kilkanaście rodzin zapisanych w ciągu pierwszego miesiąca), postanowiłam zaproponować podobne wsparcie także w języku polskim. Ale nie o tym chciałam Wam dzisiaj napisać, choć może jest to temat na oddzielny artykuł?
Chciałam napisać o pewnej (przykrej) refleksji, o której opowiedziała mi jedna z Mam. Może i niektóre / niektórzy z Was się z nią spotkali?
Niepokojące liczby? 36%
Często używam danych Annick de Houwer o 36% dzieci z dwujęzycznych rodzin, które opanują język mniejszościowy*. Niektórzy uważają, że jest to cytat wywołujący niepokój, możliwe. Dla mnie ma być on przede wszystkim motywujący do wysiłków. Powinien uzmysłowić, że nie wystarczy w domu obecność drugiego języka, żeby dzieci zaczęły nim mówić. (Wiele Mam, które wspieram, ma do siebie duży żal właśnie za to „zaniedbanie”. Były one bowiem przekonane, że wystarczy mówić w danym języku, żeby dziecko go opanowało. W niektórych przypadkach tak, w innych nie. W ogromnej większości to jednak nie. Rzadko się zdarza, żeby samo mówienie wystarczyło, to codzienna praca, nieustanny wysiłek. Ale o tym same/i dobrze wiecie…)

Wprost przeciwnie – nie jesteście sami!
Dlaczego piszę o tych 36%? Podczas ostatniej (francuskiej) konferencji online, cytowałam właśnie te dane. Następnie jedna z Mam, które zapisały się na mój program wsparcia, podziękowała mi właśnie za te 36%. Pomimo początkowych wysiłków, brak czasu sprawił, że dzieci nie używają w kontaktach z nią jej ojczystego języka, tylko francuskiego. Bardzo ubolewa nad tą sytuacją, tym bardziej, że często spotyka się z krytyką, że jej dzieci nie mówią płynnie w swoim drugim języku. Wiele osób z jej otoczenia nie rozumie i komentuje oskarżającym tonem: „Dwujęzyczność to takie bogactwo, jak mogłaś je zaniedbać? Żeby Twoje dzieci nie umiały porozumieć się w Twoim ojczystym języku?”
36% uzmysłowiły jej, że nie jest sama w tej nieprzyjemnej sytuacji. Znajduje się w niej 64% dwujęzycznych rodziców (to tylko statystyki). Ale, co dziwniejsze, zamiast spocząć na laurach, usprawiedliwiając się tymi danymi, Mama, o której piszę, postanowiła zacząć działać. Zapoznała się z treścią Poradnika, zmieniła kilka przyzwyczajeń i za dwa tygodnie mamy naszą pierwszą sesję online. Porozmawiamy o dokonanych postępach (jej i dzieci), znajdziemy rozwiązania na trudności, zdefiniujemy, w jaki sposób wcielić je w życie. I wspólnie pomożemy dzieciom aktywnie używać ich mniejszościowego języka.
Program wsparcia jako inspiracja do nowej serii artykułów?
W ramach konsultacji obowiązuje mnie oczywiście całkowita dyskrecja. Dlatego nigdy nie opiszę historii dwujęzycznych rodzin, które zwracają się do mnie o pomoc. Podobnie jak nie użyję ich imion czy nie wspomnę używanego języka. Jednak program wsparcia dla dwujęzycznych rodzin inspiruje do ciekawych refleksji, w których, jestem pewna, niektórzy z Was się odnajdą. W gruncie rzeczy, pomimo specyficzności każdej rodziny, wiele elementów pojawia się z większą lub mniejszą częstotliwością. Postaram podzielić się z Wami uniwersalnym przesłaniem niektórych historii, bo, abstrahując od dwujęzyczności, pozwalają lepiej zrozumieć ludzką naturę.
Źródło : Annick De Houwer „Bilingual first language acquisition”. MM Textbooks, NY : Multilingual Matters, 2009.
Jeżeli powyższy artykuł zainspirował Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.
Nie wiedziałam nawet, że istnieją takie programy wsparcia. Dobra rzecz dla dwujęzycznych rodzin 🙂
Dziękuję! Istnieją dziedziny, w których potrzebujemy wsparcia bardziej niż w innych. Pozdrawiam serdecznie!
Super, że prowadzisz taki program oby się dobrze rozwijał
mam wśród znajomych wiele rodzin dwujęzycznych i z moich obserwacji dzieci wybierają ten język, w którym jest im wygodniej się porozumiewać z rówieśnikami, rodzice muszą naprawdę się starać, żeby dziecko chcialo podejmować ten dodatkowy wysiłek 🙂
Tak, to niestety dość częsta sytuacja… Pozdrawiam serdecznie!
Wiadomo, że ujawnianie danych jest niewskazane, ale ogólne wnioski już tak.
Bardzo ciekawy temat poruszyłaś. Myślę, że wiele rodzin poprzestaje na samej obecności drugiego języka, co może blokować efekty. Pozdrawiam. 😊
To znaczy, że zadawalają się jego samą obecnością bez aktywnego używania go przez dzieci? Pozdrawiam serdecznie!
„Wiele Mam, które wspieram, ma do siebie duży żal właśnie za to „zaniedbanie”. Były one bowiem przekonane, że wystarczy mówić w danym języku, żeby dziecko go opanowało.”
Tu się pojawia problem tego, co nam się wydaje. Bo ile tak naprawdę (szczerze) rozmawia się z dzieckiem? Prawie codziennie w języku większościowym przez kilka godzin słucha lekcji, odrabia zadania, rozmawia z rówieśnikami. Prawdopodobnie ogląda też filmy i słucha muzyki. Nasiąka tym językiem w naturalny sposób. Moim zdaniem chodzi o proporcje i tego, co jest przydatne. Język większościowy jest po prostu praktyczny w wielu miejscach i sytuacjach, a mniejszościowy praktycznie tylko do komunikacji w domu. Nie zawsze jest kontakt z rodziną w innym kraju, czy rówieśnicy posługujący się tym samym językiem.
Dziękuję, Rafale! Oczywiście są proporcje (żeby dziecko opanowało dany język powinno spędzić w nim co najmniej 30% aktywnego czasu). Jest tez kwestia tego, co „przydatne” tak, jak piszesz. Ja bym powiedziała „kwestia sensu” (ona zawiera w sobie ową przydatność). I ten sens używania języka dla dziecka jest jednym elementów, nad którym pracujemy razem z Rodzicami, których wspieram. Pozdrawiam serdecznie!
Chciałam Cię spytać, co sądzisz o tym, że rodzice we Francji posyłają dzieci do drugiej szkoły, polskiej (na kilka godzin w tygodniu), żeby dzieci uczyły się polskiej historii, no i oczywiście języka polskiego. To na pewno daje wsparcie rodzicom, ale oczywiście jest dodatkowym obowiązkiem, który pewnie nie jest dla dzieci żadną przyjemnością.
Witaj Asiu, dziękuję Ci za pytanie, a oto odpowiedz : https://bilingual-kid.com/dlaczego-polska-szkola-nie-wystarczy-zeby-dziecko-opanowalo-jezyk-mniejszosciowy/
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Pojęcia nie miałem, ze jest to tak zinstytucjonalizowane, że istnieją nawet programy wsparcia. Mało wiem o życiu poza własną bańką widać
No to zmarwil mnie ten wpis. U nas w domu mowi sie w trzech jezykach (ja po polsku, tata po japonsku, miedzy soba po angielsku a mieszkamy w Szwecji).
Moj 2,5 latek komunikuje sie mieszajac wszystkie te jezyki, chyba tylko my jestesmy w stanie zrozumiec o co mu chodzi choc zwraca sie w odpowiednim jezyku do osoby i wylapuje slowka angielskie z naszych konwersacji pytajac o znaczenie. Jezyk japonski ma o wiele latwiejsza wymowe i gramatyke wiec mowi w nim duzo wiecej niz po polsku. Zupelnie nie udaje sie nam sie nauczenie go zwrotow: ja, ty, i wielu innych aspektow jezykowych. Ja jestem jedynym zrodlem jezyka oraz sporadyczne bajki i piosenki dostepne na youtubie, tak samo tata. Kontakt telefoniczny z rodzina mamy sporadyczny. Czytamy bardzo duzo ale mam wrazenie sie synek uczy sie tylko nazw slow i akcji ale nie bardzo umie je jeszcze zlozyc w poprawne zdanie. Moze bedzie latwiej gdy na swiecie pojawila sie mlodsza siostra i syn slucha jak sie do niej zwracam.
Chcialabym zeby dzieci zwracaly sie do mnie po polsku i mogly komunikowac sie z rodzina w Polsce. Mam nadzieje ze sie uda.
Jeżeli synek poprawnie rozróżnia języki, to jest to już duży plus. Reszta jest do wypracowania. Pamiętajmy także o konieczności co najmniej 30% aktywnego czasu w danym języku. Im więcej języków, tym mniej czasu przeznaczmy na każdy z nich.
Z doświadczenia wiem, że nasza wiara w powodzenia przyczynia się do sukcesu. Jeżeli wierzymy, że nam się uda, mobilizujemy wszelkie zasoby, żeby tak się stało.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziekuję Aniu za kolejny ciekawy artykuł.
Niestety zbyt często wydaje się , ze przekazanie języka to prosta sprawa, bo wystarczy w nim mówić, żeby dziecko załapało. Oczywiście to pierwszy ktok, jednak trzeba sobie zdać sprawę, że nie wymagamy od trzylatka takiej samej kowersacji jak od dziesięciolatka. A jednak nasz codzienny język jest dość ubogi, bo często dotyczy tych samych codziennych tematów.
Myślę, że warto zastanowić się jaka jest również rola rodziny z Polski, czy dzwonią do dzieci, czy piszą do nich listy czy maile. Warto jest też wspierać dziadków i babcie, ciocie i wujków w przekazywaniu języka polskiego. Warto im zytłumaczyć jak wygląda rozwój języka u dzieci dwujęzycznych, tak żeby nie bali się że dziecko ich nie rozumie i przestawali się do niego zwracać bezpośrednio, Często dzieci odpowaiadają w języku większosciowym ale dobrze rozumieją polski. Jeśli rodzina w Polsce nie jest na to przygotowana, może zaprzestać spotanicznej komunikacji z dzieckiem,
Pozdrawiam
ANIA
Doskonale to ujęłaś ☺. Często powtarzam, że żeby dwujęzyczne wychowanie było naprawdę skuteczne, musi stać się projektem rodzinnym. Obejmującym całą rodzinę, i tę bliską, i tę dalszą. Pozdrawiam serdecznie!
Ja nigdy nie zapomnę jak się na słuchałam od logopedy ze mamy zrezygnować z języka obcego, dopóki córka nir będzie dobrze mówić w ojczystym 🙈 strasznie mi to wtedy pomacilo w głowie
Bardzo ciekawy tekst, ciekawa inicjatywa. Na pewno rodzicom wujęzycznym jest trudno, bo nauka mowy jest trudna, a co dopiero nauka dwóch języków.
Fajna sprawa z taką grupą wsparcia.
Bardzo ciekawy artykuł, ale też niesamowite komentarze! Z tego co czytałam na różnych forach, nauka kilku języków to bardzo dużo pracy- tak jak piszesz, nie wystarczy, żeby w domu była osoba, która jakimś językiem się posługuje. Cieszę się bardzo, że poruszasz te tematy, bo są niezwykle ważne.
Aniu, to pocieszylas mnie, ze nie ja jedna zawalilam sprawe. Bo do tego dochodzi naturalna ludzka niechec dziecka do nadprogramowego wysilku. A mowienie w jezyku mniejszosciowym, kiedy dziecko ma pelno lekcji do odrobienia jest wysilkiem, na ktory w tym kontekscie dziecku trudno sie zmobilizowac. Fajnie, ze pomagasz w tym zakresie. Pozdrawiam serdecznie Beata
Nie mów o zawaleniu sprawy… Każdy ma inną sytuację, inne możliwości, inne wsparcie… Pozdrawiam serdecznie!
Dwujęzyczne wychowanie to z pewnością duzy atut, fajnie ze takie wsparcie istnieje.