Poznawanie historii Polski (a także geografii, kultury czy tradycji) może odbywać się wszędzie i w każdej sytuacji. Wystarczy kilka informacji, skojarzeń i pomysłów na przekazanie ich dziecku. Tym bardziej w czasie wakacji, bo wakacje to okazja do odkrywania nowych miejsc, tematów, opowieści. Na pewno najpraktyczniej dzieje się to podczas pobytów w Polsce. Ale ja nie lubię się ograniczać. Ani w czasie, ani w przestrzeni. Pokażę Wam na naszym doświadczeniu, w jaki sposób można ciekawie wykorzystać wyjazdy za granicę i rozmawiać z dziećmi o historii (czy geografii) Polski. Na przykładzie Rumunii, gdzie spędziliśmy ostatnie trzy tygodnie.
Dlaczego wyjazd do Rumunii?
Lubimy podróżować. Zanim pojawił się Jasiek, udało nam się odbyć wiele pasjonujących podróży po Europie, Bliskim Wschodzie, Azji i Amerykach. Dlatego nie było mowy o rezygnacji z podróżowania, jedynie o dopasowaniu stylu odkrywania świata do obecności dziecka. A w tym roku wypadło na Rumunię, do której bilety kupiliśmy już w lutym. Tylko że w międzyczasie koronawirus rozprzestrzenił się po świecie i prawie pokrzyżował nasze plany. Bilety miały być anulowane, jednak 23 czerwca wznowiono loty między Francją i Rumunią i możliwość zwrotu pieniędzy za bilety zniknęła. Tak więc mimo wątpliwych warunków sanitarnych w rumuńskich szpitalach, nasza podróż do Rumunii w końcu się odbyła.

Wizyty kulturalne
Podczas wakacji zawsze próbujemy pogodzić wizyty kulturalne z zajęciami na łonie natury. Podobnie było i tym razem: zwiedzanie zamków, kościołów i klasztorów oraz chodzenie po górach i zbierania jagód w lesie. Podróże po Europie mają to do siebie, że historia jest to wszechobecna: europejska historia, nasza historia. Dlatego też dość łatwo jest nawiązać do polskiej przeszłości, odwołując się do historii kraju, który właśnie zwiedzamy. W ten sposób dziecko nie tylko poznaje kilka faktów z historii Rumunii (na przykład), ale także sytuuje Polskę (i Francję?) w szerszym europejskim kontekście. Ilość wojen, bitew i przymierzy bardzo ułatwia sprawę, bo najczęściej dotyczą one grup krajów, a Polska ze względu na swoje znaczenie polityczne, aktywnie w nich uczestniczy.Poznawanie historii Polski w jej europejskim kontekście
Opowieści o polskiej historii były podyktowane zwiedzanymi przez nas miejscami: nie chronologicznie, ale tematycznie. Krótkie przypomnienie o rozbiorach miało miejsce we wspaniałym Zamku Peles w Sinaii, gdzie nocował na początku XX wieku cesarz Franciszek – Józef. Duży bowiem nacisk położony jest na przygotowany specjalnie dla niego pokój. Piękne wnętrze, ogromna przestrzeń, godna cesarza. W zamku Włada Drakuli rozmawialiśmy o „przejściu” od dynastii Piastów do Jagiellonów, gdyż na jednej z tablic wspomniany jest Ludwik Węgierski, polski król, którego obecność zaciekawiła nas. Był wnukiem Władysława Łokietka i synem Elżbiety (Piastów) oraz ojcem Jadwigi, która wyszła za mąż za Jagiełę (początek Jagiellonów). A Jagiełło kojarzy się Jaśkowi głównie z Bitwą pod Grunwaldem i Krzyżakami (nie tylko z obrazu Jana Matejki). Zwiedzając Cytadelę w Neamt natknęliśmy się w jednej z sal na obraz innego polskiego króla Jana III Sobieskiego, dowodzącego europejską armią pod Wiedniem w 1683 roku. To wspaniała okazja do opowiedzenia Jaśkowi o długotrwałej rywalizacji o wpływy w Europie i jej religijny kontekst.Na miarę siedmioletniego dziecka
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Jasiek dat nie zapamięta, ani pewnie nawet kolejności poznanych zdarzeń. Nie to jednak się dla mnie liczy. Pragnę, żeby przyswoił sobie kilka ważnych wydarzeń i imion z polskiej historii. Chcę także, żeby postrzegał Polskę jako nieodzowny element historii Europy. Jeśli dodatkowo uświadomi sobie, że Polska miała także swoje lata świetności, że broniła raczej niż atakowała i wykazywała się solidarnością z innymi narodami, to sprawi mi to ogromną radość.Wakacje bogate we wrażenia
Bardzo lubię takie nieformalne lekcje historii (podobnie jak samą historię). Uważam, że dla dziecka (i nie tylko) jest to dużo ciekawsze niż czytanie z podręczników kto, kiedy, gdzie i dlaczego. I na pewno bardziej konkretne, choć nic nie zastąpi wizyt w miejscach, w których dane wydarzenia się odbyły. Ale to jest nasz sposób na poznawanie historii Polski, nie będąc w kraju. Czekając, aż odwiedzimy w Polsce inne ciekawe miejsca zabarwione polską historią, choć pewnie bez jej europejskiego wymiaru. Dlatego: poznawanie historii Polski w Rumunii? Dlaczego nie 🙂 . Co o tym myślicie? Podzielcie się z nami swoimi refleksjami w komentarzach pod tekstem 🙂[gs-fb-comments]
Poznawanie historii w taki sposób jest znacznie lepsze niż czytanie podręczników. Ja np. z szkole podstawowej i gimnazjum bardzo lubiłam tę szkolną wersję historii, ale w liceum zupełnie się zraziłam.
Tak wiele zależy od nauczyciela i jego sposobu przekazywania wiedzy… Pozdrawiam serdecznie!
Pewnie, że polską historię można poznawać wszędzie, a już na pewno w Europie. A wakacje szczególnie się do tego nadają ☺.
Tak, w Europie historię widać (i czuć) na każdym kroku 🙂 . Pozdrawiam serdecznie!
Polska jest cudowna, ale Rumunię też bym zwiedziła 🙂
Taki sposób to najlepszy sposób na poznanie historii ❤️
Bardzo fajny pomysł 🙂 Myślę, że taki sposób na pokazywanie historii jest bardzo interesujący i dla dzieci, i dla dorosłych 🙂
Sama też wiele sobie z historii przypomniałam ☺. Pozdrawiam serdecznie!
Zawsze twierdziłam, że wakacje to najlepszy czas na naukę 🙂 Dzieci jakby więcej chłoną, są bardziej otwarte, mają otwarte umysły, zadają więcej pytań, a potem korzystają z tej wiedzy w szkole. Nie raz się o tym przekonałam. Dlatego mówi się, że podróże kształcą 🙂
I co najważniejsze, dzieci nie postrzegają takiej nauki jako naukę, ale przyjemność ☺. Pozdrawiam serdecznie!
Ciekawy pomysł na naukę. Taka wycieczka to nie byle lekcje w domu nad książkami, czy nawet najbardziej zajmujący program w TV. A same zamki piękne.
Dziękuję! W Rumunii jest mnóstwo wspaniałych zamków, z różnych epok☺. Pozdrawiam serdecznie!
Jak widać w każdym miejscu można dowiedzieć się czegoś ciekawego i odkryć rzeczy, z których nie zdawaliśmy sobie sprawy. A taka nauka w podróży to zawsze świetne połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Potwierdzam, to były bardzo przyjemne „lekcje” ☺. Pozdrawiam serdecznie!