O dwujęzyczności receptywnej pisałam jakiś czas temu (zapraszam do lektury artykułu i do obejrzenia rozmowy na ten temat). Dla przypomnienia: jest to sytuacja, w której dziecko (w naszym przypadku) rozumie dany język, ale nie komunikuje się w nim w sposób aktywny (nie mówi, nie pisze). Wielu rodziców zadaje mi pytania w związku z tym zjawiskiem: dlaczego? czy dziecko nie chce? nie może? dlaczego nie godzi się na wysiłek, kiedy je o to proszę? Zastanówmy się nad tym wspólnie.
Trudność pytania „dlaczego?”
Sytuacja rzeczywiście jest trudna: nie możemy zapytać dziecka: dlaczego. To znaczy możemy, ale na niewiele nam się to zda. W większości przypadków dzieci nie mają odpowiedzi na to pytanie, bo nie racjonalizują tego, co przeżywiają. Mówienie jest dla nich intuicyjne. Dopiero z czasem, kiedy są już w stanie nabrać dystansu do własnych reakcji, mogą spróbować wyjaśnić, dlaczego.
Logiczny wybór
A jak jest w rzeczywistości z dwujęzycznością receptywną? Kiedy dzieci odpowiadają rodzicom w języku większościowym zamiast w języku polskim, najczęściej powodem tego jest łatwość mówienia w języku otoczenia (lub /i trudność w mówieniu po polsku). Dlaczego wybrać coś, co sprawia trudność, jeśli wybierając łatwość, osiąga się ten sam efekt albo i lepszy? Sprowadza się to w pewnym sensie do kwestii praktyczności. „Czynność” wykonywana przez dziecko (mówienie) jest skuteczniejsze w języku większościowym. Może w nim wyrazić wszystko, co potrzebuje, bo posługuje się nim lepiej niż językiem polskim (mniejszościowym).
Od trudności do strefy komfortu
Mówienie w języku polskim / mniejszościowym w większości wypadków wymaga od naszych dzieci pewnego wysiłku. (Większego lub mniejszego w zależności od biegłości językowej dziecka.) Dlaczego? Kontakt z językiem większościowy jest większy, dziecko spędza czas w szkole, w towarzystwie rówieśników. Kiedy wraca, odruchowo komunikuje się z rodzicami w języku otoczenia. Im większa łatwość w jednym języku, tym większa trudność w drugim. Rzadko udaje się rodzicom utrzymać dwa języki na takim samym poziomie. Z czasem mówienie w drugim języku zaczyna być dla dziecka jednoznaczne z opuszczeniem strefy komfortu. W języku większościowym nie ma ryzyka. Dziecko jest rozumiane, nie popełnia błędów, wysławia się szybko. W języku polskim sprawa przedstawia się inaczej. Dwujęzyczność receptywna może (ale nie musi) zacząć się rozwijać.
Wysiłek i gratyfikacja
Dlatego naszą misją jako rodzica jest sprawienie, żeby dziecko czuło się „emocjonalnie” bezpiecznie w języku polskim, dzięki naszej cierpliwości i życzliwości. Celem bowiem jest doprowadzenie do tego, żeby wysiłek mówienia po polsku był dla dziecka akceptowalny. Jest to kwestia bardzo indywidualna, niektóre dzieci łatwiej, inne trudniej zgadzają się na wysiłek. Szczególnie, jeśli nie widzą w nim sensu i jeśli gratyfikacja za wysiłek jest postrzegana jako relatywnie niska. (Mam na myśli gratyfikację zewnętrzną, do wewnętrznej większość dzieci niestety nie dorosła.)
Przyzwyczajenie i … przyzwyczajenie
Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Z czasem język większościowy staje się dla dziecka częścią jego relacji z rodzicem. W swoim stosunku do rodzica kojarzy ten język ze sposobem porozumiewania się z nim. Bardzo łatwo możemy wyobrazić sobie tę sytuację na własnym przykładzie. Gdyby nagle zażądano od nas, żebyśmy zaczęli mówić do naszego partnera / partnerki w innym języku. (W języku, którym nie posługujemy się sprawnie, naszym trzecim czy czwartym języku.) Jako dorosłym byłoby nam na pewno łatwiej niż dzieciom (ze względu na sens, jaki to wyzwanie miałoby dla nas), ale i tak byłoby to nie tylko trudne, ale i nienaturalne. Nasza relacja z partnerem / partnerką zostałaby zakłócona.
Potrzeba, sens, motywacja
Najskuteczniejszym rozwiązaniem jest odwołanie się do potrzeby używania języka polskiego / mniejszościowego. Na przykład: przebywanie w towarzystwie nierozumiejących języka większościowego (angielskiego, niemieckiego, francuskiego…) dziadków sprawia, że niektóre dzieci „przełamują się” (akceptują wysiłek) i odpowiadają w języku polskim.
W bardziej ogólnym rozumieniu potrzeba związana jest z sensem, jaki mówienie w języku polskim może dla dziecka reprezentować. Jest to indywidualna kwestia każdego dziecka, zależna od jego wrażliwości, osobowości, sytuacji rodzinnej i językowej. Dla jednych sensem języka będzie więź z mamą, dla innych Święta u babci, a dla jeszcze innych duma z osiągnięć polskiego sportowca.
***
Czy Twoje dziecko także rozwinęło dwujęzyczność receptywną jak dzieci wielu innych rodziców, a którymi pracuję? Mówisz do niego po polsku, a ono odpowiada Ci w języku otoczenia? I mimo Twoich nalegań i próśb wciąż kontynuuje jak poprzednio? Opowiedz mi o tym. Jestem ciekawa Twojego doświadczenia, Twoich pytań i wątpliwości.
Może potrzebujesz pomocy? Opowiem Ci, w jaki sposób pracuję z rodzicami w podobnej do Waszej sytuacji. Umów się ze mną na bezpłatną rozmowę online na temat wsparcia. Nie pożałujesz. A potem zadecydujesz. Link do rozmowy: TUTAJ.
Jeżeli powyższy artykuł zainspirował Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.
Twoje spostrzeżenia na temat dwujęzyczności receptywnej są niezwykle cenne i z pewnością mogą pomóc wielu rodzicom w podobnej sytuacji.
Hm, ciekawe wyjaśnienie problemu. Chyba rzeczywiście o to chodzi. Znam większe dzieci, które wstydzą się kontaktować z osobnikami polskojęzycznymi po polsku – uważają, że za słabo znają język. I unikają kontaktów… To rzeczywiście jest problem i w takiej sytuacji przyda się pomoc kogoś doświadczonego 🙂
Sugestia, by skupić się na budowaniu emocjonalnego bezpieczeństwa w języku polskim, jest niezwykle trafna. To, co dla nas wydaje się oczywiste, dla dzieci może być wyzwaniem, dlatego ważne jest, by ten proces odbywał się stopniowo i z dużą dawką cierpliwości. Zgadzam się też, że najważniejsze jest znalezienie sensu – dla dziecka motywacją mogą być właśnie kontakty z rodziną w Polsce czy wspólne polskie święta.
Dziękuję, świetnie to podsumowałaś. Dwujęzyczność receptywna to złożone zjawisko i nie ma prostych i szybkich rozwiązań, które pasowałyby do każdej sytuacji. Sens, jaki język będzie miał dla dziecka, to słowo klucz.
Ten problem na pewno ma wiele rodzin dwujęzycznych. Dobre zrozumienie go i prawidłowe postępowanie na pewno przyniesie efekty.
Tak, dwujęzyczność receptywna to jedna z najczęstszych trudności dwujęzycznych rodzin. Na szczęście na wszystko są sposoby, ale potrzeba czasu i zaangażowania rodzica.
Temat dwujęzyczności receptywnej jest naprawdę ciekawy i ważny. W pełni się zgadzam, że pytanie „dlaczego?” często nie przynosi odpowiedzi, bo dzieci po prostu nie myślą w taki sposób. To, co opisujesz, doskonale pokazuje, jak złożony jest rozwój językowy. Z niecierpliwością czekam na więcej 🙂
Dziękuję, cieszę się. Pytanie „dlaczego” na ogol nie przynosi rezultatów, nie tylko w kwestii dwujęzyczności receptywnej. Dzieci nie analizują przyczyn, tylko ich doświadczają.
Znalezienie motywacji chyba jest tutaj ważnym punktem w pokonaniu tego problemu.
Bardzo cenne uwagi. Choć zastanawiam się, czy nie powinno się tego traktować jak naukę kolejnego języka. Tak jak u nas dzieci np. angielskiego
Podstawowa roznica jest stosunek do jezyka. Jezyk rodzicow rzadko jest postrzegany przez dzieci, jak jezyk zupelnie obcy. Istnieje wiez emocjonalna (moze tez byc negatywna), i szkoda byloby ja stracic, bo, kiedy jest pozytywna, to dodatkowy bodziec do wysilku. Dwujęzyczność receptywna powinna byc traktowana jako etap do osiagniecia pelnej dwujęzyczności.