Z cyklu : „Historie wielojęzycznych Rodzin”
Po raz kolejny chciałabym opowiedzieć Wam historię jednej z Mam, z którymi pracuję (w ramach programu wsparcia dla wielojęzycznych rodzin). Dotyczy ona przypadku, kiedy dziecko ewidentnie odmawia mówienia do rodzica w swoim języku mniejszościowym, co jest dość częstym zjawiskiem wśród dwujęzycznych rodzin. Niemniej jednak, jeśli naprawdę się zaprzemy, w końcu pojawiają się postępy, zupełnie jak u Marion i Anaïs.
Typowa sytuacja dwujęzycznych rodzin
Marion jest Francuzką i od ponad dziesięciu lat mieszka w Holandii. Razem z mężem Hollendrem ma dwie córki: Anaïs (6 lat) i Sophie (4 lata) *. Do córek mówi tylko po francusku, czyta im regularnie książki w tym języku, śpiewa piosenki. O ile zachowanie Marion wobec obu córek jest podobne, o tyle stosunek każdej z nich do francuskiego jest odmienny.
Anaïs używała go jedynie, kiedy uczyła się mówić. Gdy tylko Marion wróciła do pracy i zaczęła spędzać z nią mniej czasu, dziewczynka przestawiła się na holenderski. Mimo nalegań Marion tak już zostało. Po francusku mówiła jedynie (i bardzo mało) podczas pobytów we Francji (rzadkich w ostatnich latach). Sophie natomiast od początku przejawiała większe zainteresowanie francuskim. Na ogół miesza obydwa języki, ale na prośbę Marion zmusza się do wysiłku. Dzięki czemu jest zdolna do wypowiedzenia kilku zdań w tym języku.
Pierwszy kontakt i propozycja zajęć
Marion skontaktowała się ze mną po lekturze mojego bloga. Miała bowiem wrażenie, że nie wszystko z Anaïs było stracone, jak sama powiedziała. Rzeczywiście, nie wszystko 🙂 .
Podczas naszej pierwszej rozmowy Marion brakowało optymizmu. Niby wierzyła, że mogę jej pomóc, ale chyba nie do końca. Zaproponowałam jej pewną ilość zajęć do wyboru i przetestowania i dwa miesiące później umówiłyśmy się na kolejną sesję. Przyznam, że nieco się jej obawiałam, bo bez pozytywnego podejścia rodzica niewiele można zdziałać.

Uspokoił mnie uśmiech i błyszczące z ekranu oczy Marion, które oznaczały postępy u Anaïs. Oczywiście, w przeciągu dwóch / trzech miesięcy większość dzieci nie przestawi się na drugi język, bez całkowitej immersji. Marion udało się jednak doprowadzić do tego, że Anaïs zaczęła odpowiadać jej po francusku w jednej konkretnej sytuacji. Stała się ona pewnego rodzaju rytuałem: regularnym i zarezerwowanym dla ich obydwu.
Sukces Marion
Dlaczego Marion się udało? Dlaczego udał jej się ten pierwszy niezbędny krok, żeby dalsze postępy były możliwe? Przecież wcześniej już „wszystkiego próbowała”? Zauważyłam to u większości rodziców, których wspieram. Udało jej się z dwóch prostych powodów.
Po pierwsze, inwestycja i przystąpienie do programu wsparcia sprawiły, że była zdeterminowana, żeby odnieść sukces. Pomimo nieco pesymistycznego nastawienia na początku, posłuchała mnie: „jeżeli innym się udało, to dlaczego mnie miałoby się nie udać?”
Po drugie miała świadomość czasu. Oznacza to, że jeżeli pierwsze propozycje nie okażą się skuteczne, będziemy próbować dalej. Może ilość ponad osiemdziesięciu innych zajęć, które miałam w zanadrzu przekonały ją do tego, że to, co pomogło innym rodzinom, może pomóc i jej? Bo w gruncie rzeczy dzieci są do siebie podobne. Pomimo że każde jest inne, istnieją psychologiczne profile, które odpowiadają temperamentowi dziecka.
Postępy Anaïs
Anaïs robi postępy. Coraz więcej zdań wypowiada po francusku, kiedy Marion się do niej zwraca. Na razie są to zwykle „dziękuję, poproszę, jestem głodna…”, ale od czegoś trzeba zacząć. Zaplanowany na Boże Narodzenie pobyt we Francji na pewno poszerzy jej „aktywne słownictwo” w języku francuskim. Następnym razem widzimy się w styczniu. Już nie mogę się doczekać relacji Marion na temat postępów Anaïs.
***
Jeżeli i Ty potrzebujesz wsparcia, porozmawiajmy o tym, w jaki sposób mogę Ci pomóc. Umówmy się na bezpłatną rozmowę, podczas której przedstawisz mi swoją sytuację, a ja właśnie na czym dokładniej polega moje wsparcie. Sama rozmowa do niczego Cię nie zobowiązuje. Jednocześnie, jeżeli Twoje dziecko nie robi postępów w polskim, jakich oczekujesz, nasza wspólna praca okaże się dla Ciebie wspaniałym prezentem na Gwiazdkę.
Żeby się ze mną skontaktować: anna (at) bilingual-kid.com
* Imiona zostały zmienione, a zdjęcie nie przedstawia Marion i Anaïs.
***
Jeśli powyższa historia (i cykl o dwujęzycznych rodzinach) zainspirowała Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.
Na pewno determinacja jest w takich przypadkach dość kluczowa.
lubię takie historie z życia wzięte 🙂
Ciekawa historia. Chyba w każdej dziedzinie pozytywne nastawienie ma ogromne znaczenie.
Widać części rodziców zależy, ale nie wszystkim, wiem jak jest z polska emigracja choćby do UK
Jak widać warto prosić o pomoc, czasem mała zmiana, może dokonać wielkich rzeczy 🙂