Wiele słyszałam o książkach z serii „Przygody skarpetek” Justyny Bednarek, zanim trafiły w nasze ręce. (Na razie poznaliśmy „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek…” i „Nowe przygody skarpetek”.) Czytałam o nich same pochlebne opinie, mając czasem wrażenie, że było to trochę przereklamowane. Podobną reakcję miałam zresztą na „Afrykę Kazika”, a spotkała mnie miła niespodzianka. Z tym większym zainteresowaniem przystąpiłam więc do wspólnej z Jaśkiem lektury (Jasiek tytuły rozdziałów, ja ich treść). Po kilku stronach oboje byliśmy pod urokiem sympatycznych skarpetek. Prawdopodobnie z tych samych powodów. Zaraz Wam wyjaśnię jakich.

Ucieczka skarpetek

Przygody skarpetek to opowiadania o perypetiach skarpetek, które znikają w dziurze pod pralką w domu małej Be i jej rodziców. (Chyba każdy z nas zadał już sobie kiedyś pytanie, co się dzieje ze skarpetkami, których brakuje do pary po praniu? U nas zdarza się to bardzo często, a przecież ani pod pralką, ani w łazience nie mamy żadnej dziury!) Dla większości z nich jest to ucieczka od monotonnej egzystencji banalnych skarpetek do innego świata. Każda do odmiennej rzeczywistości, według własnych upodobań i ukrytych pragnień. Czeka je tam życie pełne przygód i nieprzewidywalnych doświadczeń. Jedna stanie się politykiem, inna spotka bezdomnego króla, a jeszcze inna schwyta złodzieja ciasteczek!

Nie ma rzeczy niemożliwych

W magicznym świecie skarpetek nie ma rzeczy niemożliwych. I chyba to najbardziej urzekło mnie w opowiadaniach Justyny Bednarek. Granice nie istnieją. Granicami jest wyobraźnia, a ta przecież, z definicji, nie ma granic. Skarpetka może stać się, kim tylko zechce, przenieść się do rzeczywistości, której najbardziej pragnie. To właśnie jest najwspanialsze w koncepcie książki: pokazuje dzieciom, że zmiana jest możliwa. Możemy odmienić nasze życie, jeśli nam nie odpowiada i uczynić je innym, wspanialszym, takim, o jakim marzymy! Bo skarpetki opuszczają nasz realny świat, gdyż są w nim nieszczęśliwe. Mają dosyć leżenia w koszu, dosyć monotonni życia i wynikającej z niej nudy, albo po prostu pragną wziąć życie w swoje ręce. I oczywiście podejmują właściwą decyzję, bo wszystkie odnajdują szczęście w świecie, do którego się przenoszą.

Wizualnie atrakcyjny wszechświat skarpetek

Ale „Przygody skarpetek” to nie tylko porywające opowieści. To także wspaniałe ilustracje Daniela de Latour będące nieodłączną częścią książek. Bez nich historie straciłyby na uroku. (Choć prawdopodobnie dzieci doskonale wyobraziłyby sobie skarpetki i ich perypetie według własnego uznania.) Podczas lektury „Przygód skarpetek” odczuwa się bowiem doskonałą symbiozę między tekstem i ilustracjami. Do tego stopnia, że trudno byłoby wyobrazić sobie, żeby „Przygody skarpetek” przedstawione były w inny sposób niż za pomocą proponowanych przez Daniela de Latour grafik. (Podobne wrażenie miałam przy „Basi” Zofii Staneckiej z ilustracjami Marianny Oklejak. Basia po prostu nie mogła wyglądać inaczej.) Mam jednak także wrażenie, że Daniel de Latour stworzył tak oryginalny skarpetkowy wszechświat, że mógłby on istnieć także bez tekstów Justyny Bednarek.

„Przygody skarpetek” – czuły stosunek do bohaterek

Jeżeli „Przygody skarpetek” jeszcze nie wpadły w Wasze ręce, to gorąco zachęcam Was do zapoznania się z nimi. Jestem pewna, że podbiją zarówno serca dzieci, jak i rodziców. Z tekstu przebija bowiem ogromna czułość do bohaterów, na którą nie sposób pozostać obojętnym. Szybko przywiązujemy się do skarpetek i kiedy ich historie kończą się (a mają każda zaledwie kilka stron), odczuwamy niedosyt i czekamy na więcej. A po lekturze… obiecuję Wam, że już nigdy nie spojrzycie na skarpetki bez pary tak samo jak dotychczas. Zaczniecie wyobrażać sobie, jakie życie wiodą one, odkąd Was opuściły…

Jeżeli zainteresowała Was książka „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek…” i „Nowe przygody skarpetek” znajdziecie je w internetowej księgarni „Czytam i mówię po polsku”. Podobnie jak wiele innych wartościowych polskich książek. A także ciekawe pozycje przygotowane specjalnie dla dzieci uczących się języka polskiego jako języka mniejszościowego. Gorąco polecam! I serdecznie dziękuję księgarni za „Nowe przygody skarpetek”!

Czy czytaliście „Przygody skarpetek” albo inne książki Justyny Bednarek? A może macie do polecenia jeszcze inne polskie zbiory opowiadań? Podzielcie się nimi z nami w komentarzach pod tekstem.