Od początku pracy z dwu / wielojęzycznymi rodzinami kładę ogromny nacisk na pozytywne przedstawianie dzieciom ich kultury mniejszościowej (w naszym wypadku: polskiej). W kontakcie z kulturą dominującą kraju, w którym mieszkamy, jest ona prawie zawsze na słabszej pozycji. Czasami zdarza się jednak, że dla dobrostanu dziecka potrzebujemy zrewidować własne priorytety kulturowe i językowe. Zapraszam do artykułu wpisującego się w refleksję „Najpierw polski? Nie, najpierw dziecko.”

Sytuacja dzieci z par mieszanych

Dzieci, których jeden z rodziców pochodzi z innego kraju, mają na ogół podwójną identyfikację kulturową.

Czują one więź z kulturą (i krajem) zarówno jednego rodzica, jak i drugiego. (Oczywiście w różnym stopniu. Na ogół są jednak bardziej związane z krajem, w którym mieszkają.) Przyswajają kulturę większościową dzięki szkole i regularnemu obcowaniu z rodzicem, który się w niej wychował i swoim zachowaniem przekazuje mu ją.

Dzieci „obcego” pochodzenia

Inaczej przedstawia się sytuacja dzieci, których oboje rodzice pochodzą z innego (lub innych) kraju niż kraj zamieszkania. Ich więź emocjonalna z kulturą większościową (miejsca zamieszkania) jest słabsza, czasami nieobecna. Ze względu na własne rodzinne kultury, nacisk na kulturę lokalną jest mniejszy, gdyż żaden z rodziców w pełni się z nią nie identyfikuje. W wielu wypadkach rodziny te są nastawione dość krytycznie w stosunku do kraju, w którym mieszkają. Spowodowane jest to często nostalgią i idealizowaniem kraju pochodzenia. Tym bardziej, jeśli opuściły one swój kraj nie z wyboru, ale z konieczności (na przykład finansowej).

Jeżeli rodzina mieszka w danym kraju jedynie przejazdem, mając przewidziany powrót do ojczyzny jednego (lub dwójki) rodziców, pojęcie „domu” („naszego kraju”), istnieje w świadomości dziecka. W pewien sposób to z nim się ono identyfikuje, co może w pewien sposób zrekompensować tymczasowy brak fizycznej „ojczyzny”.

identyfikacja kulturowa

Potrzeba identyfikacji z kulturą

Bez względu na swoje pochodzenie dziecko (dorosły także) potrzebuje więzi z krajem i jego kulturą, żeby móc się zintegrować, a więc utożsamiać z nim i uważać za swój. Dlaczego? Z powodu potrzeby przynależności do wspólnoty, z którą się przebywa. (Wyjątkami mogę być bardzo silnie zespojone wspólnoty, których członkowie obracają się głównie ze własnym towarzystwie.) Gdzie znajduje się ojczyzna dziecka, którego oboje rodzice pochodzą skądinąd? Albo inaczej: z którym miejscem dziecko identyfikuje się i uważa je za swój dom? Pomimo globalizacji, różnice państwowe i kulturowe wciąż istnieją. Czy przynależność wirtualna wystarczy? Dorosłemu może tak, dziecku niekoniecznie. (Sytuacja dorosłego jest odmienna: jego socjalizacja pierwotna już się zakończyła, podobnie jak tożsamość kulturowa w dużej mierze wykształciła się.)

Na marginesie: często krytykuje się rodziny, które tak bardzo pragną się zintegrować, że „porzucają” rodzinny język…. To bardzo drastyczny krok, ale kryje się za tym pewna logika…

W jaki sposób wpłynąć na pozytywną identyfikację?

Sytuacja kulturowa dzieci innego pochodzenia jest złożona i wymaga uwagi, nie tylko w okresie dorastania (jednym z najbardziej „wrażliwym”). Niestety kwestia kultury większościowej jest często pomijana, szczególnie jeśli rodzice pragną przekazać dzieciom na pierwszym miejscu ich własne kultury i punkty odniesienia. Jednak przy pewnym zaangażowaniu możemy wspierać konstruowanie się tożsamości kulturowej dziecka w oparciu o dwie czy trzy (czasem więcej) kultury. Przede wszystkim: dajmy dzieciom dobry przykład. Jeśli chcemy, żeby dziecko przywiązało się do miejsca, w którym mieszkamy (a dziecko tego potrzebuje, żeby dobrze się w nim czuć), wypowiadajmy się pozytywnie o tym kraju. Prezentujemy jego walory i pokazujmy to, co nam się w nim podoba. Celem bowiem jest wykształcenie u dziecka poczucia zadowolenia z mieszkania w danym kraju, stworzenie z nim pozytywnej emocjonalnej więzi i przyswojenia jego kultury.

Dzięki temu nasze dzieci nie tylko będą wiedziały, skąd pochodzą (dzięki naszym kulturom), ale także, gdzie mogą czuć się u siebie. Większość z nas takiego miejsca potrzebuje. Możemy mieć ich kilka, to zawsze dodatkowe bogactwo. Przywiązanie do miejsca, w którym mieszkamy, tęsknota za innymi będzie mniejsza, więc mniej dotkliwsza. O ile normlane jest, że dorośli ponoszą konsekwencje za własne decyzje, o tyle dzieci, które w nich nie uczestniczyły, nie powinny z ich powodu gorzej się czuć.

Pragnąc przypomnieć, jak bardzo proces identyfikacji kulturowej jest skomplikowany, zapraszam do lektury artykułu o znaczeniu języków rodzinnych dla integracji w społeczeństwie. W przypadku dzieci wielokulturowych waloryzowanie ich kultur jest fundamentalne.

W jaki sposób rozmawiać z dziećmi na temat ich złożonej tożsamości kulturowej? Moje opowiadania Wam pomogą! Więcej informacji i fragment tekstu: tutaj.

Jeżeli powyższy artykuł zainspirował Was do refleksji, podzielcie się nią z nami w komentarzach pod artykułem.